Reklama

Wielką Brytanię zalewa fala rockowych duetów

Debiutancka płyta duetu Royal Blood zajęła pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów.

Publikacja: 10.09.2014 02:08

Royal Blood, Royal Blood, Warner Music Polska, CD, 2014

Royal Blood, Royal Blood, Warner Music Polska, CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Informacja brzmi sensacyjnie, ponieważ w Wielkiej Brytanii królują przeważnie artyści wykonujący mieszankę popu i r'n'b. Generalnie króluje lekka muza. Tymczasem Royal Blood wykonują ciężkiego blues-rocka.

Nie da się ukryć, że mają potężnych protoplastów w postaci innych gitarowo-perkusyjnych duetów jak White Stripes Jacka White'a oraz The Black Keys. Bliżej im do White'a, bo ich muzyka jest surowsza, a nawet bardziej minimalistyczna. Basista Mike Kerr siłą rzeczy jest bardziej skłonny tworzyć rytmiczne partie, niż brać do ręki gitarę i grać solówki. Perkusista Ben Thatcher koncentruje się wybijaniu rytmu i unika fajerwerków.

Royal Blood ma nie tylko modnych protoplastów, co rzuca trochę cień na oryginalność Brytyjczyków, ale i protektorów. To najważniejsza obecnie gitarowa grupa w Wielkiej Brytanii, czyli Arctic Monkeys. Jeszcze bowiem zanim ukazało się pierwsze nagranie Królewskiej Krwi, perkusista Arctic Monkeys nosił koszulkę z logo młodszych kolegów podczas największego europejskiego festiwalu w Glastonbury w zeszłym roku.

Takie sygnały nie uchodzą uwagi mediów i fanów. Nawet gdyby tak się stało, Arctic Monkeys wzmocnili swoje poparcie dla Royal Blood, zapraszając ich do otwierania koncertów na najważniejszych festiwalach.

Nie bez wpływu na sukces była postawa BBC, która umieściła duet na publikowanej jak zwykle pod koniec roku liście największych nadziei w Wielkiej Brytanii. Muzycy mieli sporo szczęścia, bo nie napracowali się zbytnio, by osiągnąć wielką sławę. Mike Kerr naharował się pewnie bardziej na saksach, na które pojechał do Australii. Tam właśnie muzykując z lokalnymi muzykami, użył po raz pierwszy nazwy Royal Blood.

Reklama
Reklama

Zespołowi można pogratulować sukcesu, ale wielką rewelacją nie jest. Zwłaszcza na tle White Stripes i The Black Keys. Wrażenie robi najcięższa na płycie, otwierająca album kompozycja „Out Of The Black" – nawiązująca do tradycji Alice In Chains i Audioslave. Mroczny jak wszystkie tekst jest opowieścią wywiedzioną z sennych koszmarów: o depresji, przemocy i poczuciu zagrożenia. Zwłaszcza w tej kompozycji dobitnie brzmi uderzenie Bena Thatchera. Warto też zwrócić uwagę na „Come on Over" z echami muzyki Black Sabbath.

Potem jednak robi się coraz bardziej monotonnie. Problem polega pewnie na tym, że Royal Blood nie są genialnymi kompozytorami i melodystami jak Jack White i Dan Auerbach.

Tymczasem paradoks ciężkiego grania największych gwiazd gatunku polega przecież na tym, że choć „łoją i dają czadu", mają też talent do chwytliwych melodii. Ten objawia się tylko w „Little Monster". To trochę za mało.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama