Reklama

Adrian Markowski - rozmowa

Pisarz, autor książki „Sąsiady" o ekranizacji dokonanej przez Grzegorza Królikiewicza opowiada Barbarze Hollender.

Aktualizacja: 19.09.2014 09:32 Publikacja: 19.09.2014 09:15

"Sąsiady"

"Sąsiady"

Foto: Festiwal Filmowy w Gdyni

Rz. Pana proza ma specyficzny klimat, sposób narracji i język. Jak zareagował pan na propozycję Grzegorza Królikiewicza, który postanowił „Sąsiadów" sfilmować?

Adrian Markowski: Byłem zdziwiony, niemal zszokowany. Gdybym miał pisać dla kina, wymyśliłbym coś zupełnie innego. Ale pomyślałem, że jeśli w ogóle możliwe jest przeniesienie „Sąsiadów" na ekran, najlepiej może to zrobić Grzegorz Królikiewicz. Bo jest artystą, który z ogromną swobodą i precyzją posługuje się formą.

W obrazie Królikiewicza, z pozoru realistycznym, jest pewien rodzaj magii.

Jeszcze filmu nie widziałem, ale to mnie cieszy. Moje opowiadania wyszły w dwóch tomach „Sąsiady" i „Uślubieni". Teraz wydajemy je razem, uzupełnione o nowe opowieści. I dodaję tej książce podtytuł „Poemat".

Akcja filmu toczy się jakby w czasie zawieszonym. Czy tworząc książkę wpisywał pan ją w jakąś dekadę?

Reklama
Reklama

Starałem się napisać opowieści ponadczasowe. Są w tekście pewne tropy prowadzące do lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych, ale taka rzeczywistość stale jeszcze istnieje np. w Warszawie, na ulicy Brzeskiej czy we Włochach. Tam nic nie zmienia od lat.

Grzegorz Królikiewicz, pewnie z szacunku dla pana pracy, zachował w swoim filmie podział na rozdziały.

Reżyser stworzył sobie pewną fabułę i kolejne sceny nanizał jak na nitkę. Ale to była jego idea. Przystępując kilka lat temu do pracy, Królikiewicz zaproponował mi nawet, żebyśmy razem napisali scenariusz. Przez chwilę mnie to kusiło, ale po namyśle zrezygnowałem. Film i literatura to dwie bardzo różne dziedziny, a on jest artystą tej miary, że nie śmiałem się wtrącać.

Czego się pan więc po filmie spodziewa?

Staram się zachować dystans, który pozwoli mi obejrzeć „Sąsiady" świeżym okiem, bez żadnych obciążeń. Najkrócej mogę odpowiedzieć tak: spodziewam się dobrego filmu.

Rozmawiała Barbara Hollender

Rz. Pana proza ma specyficzny klimat, sposób narracji i język. Jak zareagował pan na propozycję Grzegorza Królikiewicza, który postanowił „Sąsiadów" sfilmować?

Adrian Markowski: Byłem zdziwiony, niemal zszokowany. Gdybym miał pisać dla kina, wymyśliłbym coś zupełnie innego. Ale pomyślałem, że jeśli w ogóle możliwe jest przeniesienie „Sąsiadów" na ekran, najlepiej może to zrobić Grzegorz Królikiewicz. Bo jest artystą, który z ogromną swobodą i precyzją posługuje się formą.

Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama