Ta wszechstronna i ciekawa lektura może być przedsmakiem wizyty w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, do której pretekstem są koncerty rozpoczynającego się w niedzielę XV Festiwal Muzyczne Konfrontacje, kończącego obchody trzydziestolecia istnienia placówki. Nie do przecenienia jest też urok Podkowy Leśnej jesienią i klimat spotkań w domu Iwaszkiewiczów, nasycony aurą domowników i odwiedzających go gości, teraz bardziej nostalgiczny, choć bywało tu wesoło i hucznie:
„Miłosz przyjeżdżał na Stawisko – przeważnie z Andrzejewskim. Przyjeżdżali w niedzielę, a w związku z tym, że była godzina policyjna i trzeba było wrócić do Warszawy wieczorem, to wódkę zaczynało się pić o trzynastej. Andrzejewski był bardzo niemiły, kiedy się upił. Dokuczliwy, czepiający się straszliwie. I oni, któregoś dnia tak się upili, że tańczyli z Andrzejewskim kozaka u nas na stole, na dole w stołowym, do dziś to pamiętam" – opowiada Annie Król córka pisarza Maria Iwaszkiewicz-Wojdowska, założycielka kawiarni „Czytelnik".
Z Zofią Dzięcioł, gosposią, która pracowała na Stawisku z przerwą od 1956 roku do śmierci Iwaszkiewiczów, a potem została na miejscu jako pracownica muzeum i ma małe mieszkanie wydzielone z jego części, zaglądamy do szafy Iwaszkiewicza.
Wiszą w niej dobrze skrojone garnitury, szyte na miarę, szczególnie po tym, gdy lubiący dobrze zjeść, postawny mężczyzna, solidnie przytył, eleganckie kapelusze, przywożone w z Włoch. I mnóstwo - chomikowanych pod hasłem „przyda się" – szpargałów, które teraz pozwalają odtworzyć życie codzienne mistrza i jego żony Anny, córki Stanisława Wilhelma Lilpopa i Jadwigi ze Stankiewiczów.