Dawno już minął czas, kiedy Marianne Faithfull musiała żyć przeszłością blond aniołka zbrukanego przez Micka Jaggera, co spowodowało, że wylądowała na dnie heroinowego nałogu. Nie ma też nic wspólnego z dziewczyną śpiewającą niegdyś „As Tears Go By". Nie musi opowiadać o przodku, którego nazwisko (Sacher-Masoch) dało początek terminowi masochizm, bo przestała być ofiarą, tylko idzie mocno do przodu. Nie rozpacza, bo od lat konsekwentnie buduje inną karierę. Odzyskała panowanie nad własnym życiem, wydając w 1979 r. album „Broken English". Pasmo jej sukcesów trwa co najmniej od 2005 r., gdy nagrała fenomenalną płytę „Before the Poison".
Zdarzenia z lata 2013 roku w Los Angeles zrobiły jednak dramatyczne wrażenie. Można było mieć obawy, że cudownie odzyskana wysoka forma na nic się nie przyda. – Złamałam kręgosłup i przez sześć czy siedem miesięcy nie mogłam się ruszać – opowiadała wokalistka. – Miałam dużo czasu, by zastanawiać się nad ważnymi rzeczami. I dzięki temu powstały dobre piosenki. Poza tym w tamtym czasie dużo czytałam. Tysiące książek! To było jedyne, co mogłam robić. I z lektur czerpałam inspirację.
„Mother Wolf" zainspirowała m.in. książka „Biegnąca z wilkami" Clarissy Pinkoli Estes. Wokalistka stała się głosem wilka, który – jak twierdzi – w niej mieszka. Niepokojąca piosenka o rozwibrowanej linii melodycznej jest opowieścią o tym, jak świat ludzi różni się od świata wilków, które zabijają tylko wtedy, kiedy muszą walczyć o życie i przetrwanie.
Jedną z najważniejszych kompozycji na płycie jest „Sparrows Will Sing", którą specjalnie z myślą o Faithfull napisał Roger Waters, były lider Pink Floyd. Piosenka jest jednocześnie melodyjna i psychodeliczna, co tworzy niespotykaną w muzyce jakość.
Generalnie album wyróżnia się brzmieniem. Muzyka z poprzednich albumów brzmiała chropowato, wręcz punkowo. Teraz też trudno mówić o wygładzonej muzycznej fakturze. Specyfika „Give My Love to London" polega na tym, że akustyczne instrumentalizacje podszyte są pełnym ekspresji chaosem. Żadna linia melodyczna nie przebiega lub nie rozwija się w przewidywalny sposób. Ten efekt osiągnął Flood, współpracownik U2, który miksował piosenki.