„Cyberiada" jest propozycją dla miłośników pisarstwa Stanisława Lema, ale także dla tych, którzy lubią muzyczne zabawy stylistyczne. Dobrze pasują one do opowieści o robotach, bo „Cyberiada" jest połączeniem tradycyjnych baśni z literaturą science fiction.
Kompozytorem jest Krzysztof Meyer, on też opracował libretto swojego utworu. Oparł je na motywach dwóch opowieści Lema z „Cyberiady". Powstała historia o przygodach konstruktora Trulla, któremu Królowa Genialina zleciła zbudowanie trzech maszyn, z czego jedna miała opowiadać historie zawiłe, druga chytre, a trzecia – poruszające. Kto czytał Lema, ten zorientuje się, że król Genialon zamienił się tu w Królową Genialinę (opera potrzebuje kobiety w roli głównej), a konstruktor Trurl, którego imienia nikt nie byłby w stanie wyśpiewać, stał się prostszym Trullem. Są też inni bohaterowie Lema, na przykład rozpustny król Rozporyk.
Krzysztof Meyer skomponował swój utwór ponad 40 lat temu, ale na sceniczną premierę musiał on czekać do 2013 roku. Wtedy to Teatr Wielki wystawił go na 70. urodziny kompozytora. Czas nie zaszkodził operowej „Cyberiadzie", Jest ona dowodem muzycznej erudycji Meyera, który bawi się rozmaitymi stylistykami od muzyki dawnej po elementy jazzu, co dobrze współgra z poczuciem humoru Lema.
Pochodzący z Izraela Ran Arthur Braun zrobił lekkie widowisko z pogranicza bajki, science-fiction i starego kina. W barwnym, trzyaktowym spektaklu bierze udział ponad dwudziestu wykonawców, w tym także powietrzni akrobaci.