Ania Dąbrowska: Stawiam zawsze na szczerość

Ania Dąbrowska mówi Jackowi Cieślakowi o nowej płycie i o pokoleniowych marzeniach.

Publikacja: 08.03.2016 16:50

Ania Dąbrowska: Stawiam zawsze na szczerość

Foto: Zosia Zija i Jacek Pioro/materiały prasowe

"Rzeczpospolita": Tytuł poprzedniego albumu „Bawię się świetnie" był ironiczny. Tytuł nowej płyty „Dla naiwnych marzycieli" też jest taki?

Ania Dąbrowska: Ten tytuł jest jak najbardziej serio i wiele mówi o mnie. Jestem naiwną marzycielką i chciałabym jeszcze móc wierzyć w miłość, w ludzi, w wyższe uczucia i motywacje, a nie zgorzknieć do reszty, przejmując się tym, że wszystko, co dobre w życiu, jest iluzją.

Wiele jest na nowej płycie piosenek o rozstaniu. Czy to ma być album, który wpisuje się na listę wielkich płyt o damsko-męskich rozstaniach, jak „21" Adele czy „Jagged Little Pill" Alanis Morissette?

Na pewno nie zamierzałam robić z mojego prywatnego życia okazji do promocji siebie i mojej twórczości. Każda piosenka jest o czymś innym. Teksty są inspirowane historiami wielu ludzi, jakie słyszałam, o jakich mi opowiadano. Pisząc, czasami nie wiemy, w którą zmierzamy stronę. Może czasami piszemy o niespełnionych potrzebach, o nadziei, że coś się jeszcze dobrego w życiu wydarzy? Dlatego myślę o mojej nowej płycie jako o zbiorze piosenek o tematyce damsko-męskiej. Może to brzmi banalnie, ale już się przyzwyczaiłam do tego, że mężczyźni do takich tematów podchodzą płytko. A płyty, których tytuły padły, bardziej niż z rozstaniami kojarzą mi się ze złamanym sercem. To, co się przydarzyło, jest zazwyczaj bardzo przyziemne. Tymczasem emocje są mocne i najlepsze albumy wielu wokalistek tego właśnie dotyczą. Dodałabym do tej listy jeszcze Amy Winehouse.

Nie chce być pani zaliczana do wokalistek, które czerpią z prywatności.

Oczywiście, że czerpię z prywatności, a z czego mam czerpać?

Z lektur!

To też, ale piszę o tym, co mnie dotyka.

Artyści odnoszą sukces, gdy dotykają emocji ich pokolenia. Czy rówieśnicy, odczuwają wahnięcie miłosnych emocji?

Temat miłości jest aktualny w każdym pokoleniu. Człowiek już tak jest skonstruowany, że w tej kwestii musi się zaspokoić, inaczej popada w depresję. Inne aspekty posiadania też są ważne. Jednak w przeważającej części jesteśmy jak gęsi lub owce i idziemy tam, gdzie większość, nie zastanawiając się, czy spełniamy marzenia. Ludziom nie chce się myśleć, co będzie za dziesięć lub 20 lat, tylko żyją chwilą. Większość nie ma wygórowanych oczekiwań.

A czego oczekiwało pani pokolenie?

Że wszyscy będą menedżerami! Kiedy kończyłam liceum, najpopularniejszymi kierunkami studiów były: ekonomia i zarządzenie, rachunkowość, bankowość.

Chciałoby się powiedzieć: „Sami naiwni marzyciele!". A czym się skończyło?

Okazuje się, że mody na niektóre kierunki studiów są sztucznie wytworzone, a najlepsza, najbardziej przydatna wiedza jest najmniej dostępna albo najdroższa w uzyskaniu. Chodzi o elitarność. Wszyscy w elicie być nie mogą. Nie wszystkich na to stać. Dlatego młodzi ludzie kończą studia i znajdują pracę w niewyuczonym zawodzie. Gdzie się da. Chyba że w końcu da znać głos serca.

Show-biznes to też ekonomia. Jak się pani odnajduje w strategiach przetrwania, a nawet sukcesu?

Zupełnie się nie odnajduję i myślę, że polski show- -biznes nie jest tak poukładany jak światowy. Może dlatego w świecie zarabia się poważne pieniądze. U nas każdy próbuje i uczy się na własnych błędach. Robię swoje i staram się stawiać na szczerość.

Firmy i agencje koncertowe nie spełniają nadziei artystów?

W tej materii trudno o specjalistów. Nie wiadomo, co się stanie przebojem, co chwyci. Dlatego ci, co wiedzą, są w mniejszości. I tyle. Poza tym to artysta musi dać więcej z siebie niż wytwórnia, która jest tylko pośrednikiem między muzykiem a odbiorcami. Firma fonograficzna nie jest w stanie wykreować artysty. Może mu tylko pomóc w wybraniu kanałów dotarcia do słuchaczy.

Były takie pomysły na panią, które odrzuciła pani z oburzeniem?

Nie miałam ich wiele, ale mam też wrażenie, że Polska jest takim krajem, że przebieranie w propozycjach nie istnieje. Może u artystów ze świecznika.

Czyli pani, bo każda płyta była platynowa.

Ale ja nie jestem medialna. Moja twarz nie sprzeda żadnego produktu.

To co robi taka artystka?

Przez cztery lata wychowywałam dwoje dzieci, które są wciąż malutkie.

Załapała się pani na 500+.

Mam dwoje dzieci, więc załapałam się tylko na 500. Poza tym starałam się koncertować i zebrać piosenki na nową płytę, która zmieni moje muzyczne oblicze, choć rewolucji nie ma. Zależało mi na nagraniach, które nie są retro i nie będą się związać ze skostniałym już wizerunkiem dwudziestoletniej dziewczyny w sukience bombce i z kreską na oku, bo mam już 35 lat.

Na początku śpiewała pani chórki na płycie Krzysztofa Krawczyka, którego kariera na długo się załamała. Udaje się pani żyć z muzyki?

Po piątej płycie często się zdarza, że muzycy zajmują się modą, perfumami lub innymi pomysłami na życie, bo słuchacze po pierwszych latach wielkiej miłości stygną w uczuciach. Niektórzy zmieniają wtedy swoje miejsce lub stają się producentami, kompozytorami. Warto się zabezpieczyć i mieć plan B.

Ma pani taki?

Jestem kompozytorką i tekściarką. Od dłuższego czasu piszę i produkuję piosenki dla innych muzyków.

Czy to daje tylko satysfakcję, czy i tantiemy?

Moja satysfakcja jest dobrze zrównoważona.

Piosenki o miłości

Piąta autorska płyta Ani Dąbrowskiej przynosi w jej muzyce ewolucyjną zmianę. Wokalistka nie proponuje nam już klimatów retro, tylko piosenki zdecydowanie uwolnione od stylizacji. Powstało intrygujące materii pomieszanie, bo częste na płycie motywy reggae nie łączą się wcale ze słonecznymi klimatami, lecz raczej z refleksjami o udręce zarówno miłości, jak i samotności: o duchowym niewolnictwie. Słodko-gorzki melancholijny ton łagodzą ballady. Najważniejsze, że Ania Dąbrowska nie zawodzi. A że nie zawsze jest słodko – to przecież każdy wie. —j.c.

"Rzeczpospolita": Tytuł poprzedniego albumu „Bawię się świetnie" był ironiczny. Tytuł nowej płyty „Dla naiwnych marzycieli" też jest taki?

Ania Dąbrowska: Ten tytuł jest jak najbardziej serio i wiele mówi o mnie. Jestem naiwną marzycielką i chciałabym jeszcze móc wierzyć w miłość, w ludzi, w wyższe uczucia i motywacje, a nie zgorzknieć do reszty, przejmując się tym, że wszystko, co dobre w życiu, jest iluzją.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla