Brytyjscy Żydzi nie kryją obawy w związku z możliwym dojściem do władzy Corbyna, który w przeszłości często opowiadał się za prawami Palestyńczyków oraz - według komentatorów - bardzo łagodnie podchodził do pojawiających się pod zarzutem polityków Partii Pracy oskarżeń o antysemityzm.
W ubiegłym tygodniu Israel Katz ogłosił, że izraelski rząd nie omawiał kwestii potencjalnego objęcia władzy w Londynie przez Corbyna po wyborach z 12 grudnia oraz przyszłej współpracy w zakresie bezpieczeństwa i wywiadu z Londynem w rzeczywistości, w której w siedzibie brytyjskiego premiera, na Downing Street 10, zasiądzie Corbyn.
Jednak dopytywany o to 5 grudnia w rozmowie z Radiem Izraelskiej Armii stwierdził, że choć "nie będzie mieszał się w brytyjskie wybory", to jednak "osobiście ma nadzieję, że on (Corbyn) nie zostanie wybrany, z całą falą antysemityzmu...". - Mam nadzieję, że druga strona wygra - dodał.
Katz mówił też o problemie współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Wielką Brytanią rządzoną przez Corbyna. - Przywódcy nie szkodzą interesom swoich państw tak szybko. Ale oczywiście będziemy o tym mówić, jeżeli to (wygrana Corbyna) się zdarzy - dodał.
W ubiegłym roku Corbyn zapowiedział, że uznałby państwo Palestyna, gdyby został wybrany. W niedzielnym przemówieniu zapowiedział, że zwiększy nadzór nad sprzedaż brytyjskiej broni do Izraela pod kątem tego, czy nie służy ona do zaogniania konfliktu z Palestyńczykami.