Zatrzymanie przez policję pod zarzutem wykorzystywania seksualnego dzieci nawet z najmocniejszymi dowodami nie oznacza szybkiego skazania.Przekonali się o tym kilka lat temu dziennikarze „Super Expressu”, którzy dotarli do kasety wideo z dziecięcą pornografią. W amatorskim filmie występowały kilku- i kilkunastoletnie dziewczynki. Jak wynikało z dziennikarskiego śledztwa, kaseta była jedną z wielu w kolekcji, którą przypadkiem znalazła właścicielka domu na warszawskim Żoliborzu. Mieszkali tam bracia Marcin i Marian J.
Jeszcze w 1998 r. kobieta zaniosła kasety i kilkaset zdjęć na policję. Sprawa była dwukrotnie umarzana, choć na nagraniach była widoczna twarz Marcina J. Zza kamery dobiegał głos innego mężczyzny. Jego tożsamości nie ustalono.
Marcin J. został skazany. Ten wyrok uchylił sąd drugiej instancji. Proces, w którym Marcin J. jest oskarżony o pedofilię, rozpoczął się od nowa. J. cały czas jest na wolności. Na rok więzienia w zawieszeniu i 15 tys. zł odszkodowania dla Mariana J. skazana została za to autorka publikacji Katarzyna Brudnias, która ujawniła historię (to po jej publikacjach Marcin J. został oskarżony). Proces ma też były naczelny gazety Mariusz Ziomecki, który zdecydował o ujawnieniu danych braci.
Oprócz spraw karnych bracia J. wytoczyli „Super Expressowi” procesy cywilne. – Podejmując ten temat, działaliśmy w stanie wyższej konieczności. Okazało się jednak, że role zostały odwrócone i na razie tylko dziennikarz jest winny w tej sprawie – mówi „Rz” Brudnias.
Za pedofilię grozi do 12 lat więzienia. Jednak od 2001 r. tylko 16 oskarżonych skazano na kary powyżej ośmiu lat więzienia. 180 osób trafiło do zakładu karnego na okres dłuższy niż pięć lat. Najwięcej wyroków jest w przedziale od roku do dwóch lat (prawie 2,6 tys.).