O tym, że szef Prawa i Sprawiedliwości nie chciał Krzaklewskiego pisaliśmy w "Rz" w sobotę ([link=http://www.rp.pl/artykul/286504.html]"Z tylnego siedzenia do Brukseli"[/link]).
Politycy podkarpackiej PO pogodzili się już z narzuconym im przez władze partii liderem listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przestali się negatywnie wypowiadać o byłym przewodniczącym "S" i liderze AWS, choć wcześniej Rada Regionalna PO podjęła nawet uchwałę, że nie życzy sobie, by Krzaklewski był liderem na podkarpackiej liście PO. Publicznie głosili, że pogrąży on partię. Na pierwszej konferencji prasowej Mariana Krzaklewskiego w rzeszowskiej siedzibie PO pojawiła się tylko przewodnicząca partii poseł Elżbieta Łukacijewska. Nie przyszli pozostali posłowie z regionu i inni kandydaci.
Łukacijewska, która długo nie wierzyła, że władze partii chcą jej "wyciąć taki numer" i pozbawić "jedynki", wczoraj chwaliła Krzaklewskiego, że dzięki niemu PO ma szanse dotrzeć do nieprzychylnych jej dotychczas środowisk prawicowych i solidarnościowych. — Z panem Marianem wygramy te wybory na Podkarpaciu — zapewnia Łukacijewska, która kandyduje z drugiego miejsca. Uważa, że każda osoba, która przysporzy PO wyborców jest godna wsparcia. Pochodzący z Kolbuszowej Marian Krzaklewski zapowiedział, że w czasie kampanii wyborczej przynajmniej raz w tygodniu będzie chciał odwiedzić Podkarpacie.
Przyznał, że mógł być kandydatem PiS, ale nie zgodził się na to Jarosław Kaczyński. Rozmowy w tej sprawie z prezesem PiS prowadził przewodniczący "S" Janusz Śniadek. Było to jeszcze przed jego spotkaniem z wicepremierem Grzegorzem Schetyną. Tłumaczył, że nie wie dlaczego prezes PIS był mu teraz przeciwny skoro jeszcze kilka lat temu przedstawiciele tej partii namawiali go by kandydował na prezydenta Gdańska. Krzaklewski nie zamierza zostać członkiem PO. — Nikt mi smyczy nie uwiązał, nikt mi nawet nie proponował kagańca — mówił. W PE ma realizować program uzgodniony podczas rozmów. Na czas kampanii zawiesi swoje członkostwo w Komisji Krajowej "S". Krzaklewski uciekał od pytań dziennikarzy o ocenę rządów Donalda Tuska. Pochwalił za zdecydowaną postawę w sprawie senatora Misiaka, który zamierzał szkolić stoczniowców. Nie uważa, by ten rząd był wrogiem "Solidarności". — Mamy czas kryzysu i demonstracje związkowców są rzeczą zrozumiałą— podkreślał. Opowiada się za szybkim wejściem Polski do strefy euro. Krzaklewski nie wyobraża sobie, by doszło do likwidacji, czy nawet ograniczenia działalności IPN. W sprawie in vitro podziela poglądy Jarosława Gowina.
Tymczasem Zarząd "S" Ziemia Przemyska zaapelował do Mariana Krzaklewskiego aby zrezygnował z członka KK "S" oraz aby wycofał się z przedstawicielstwa związku w Brukseli. Wcześniej krytycznie o kandydowaniu Krzaklewskiego z listy PO wypowiadał się już szef rzeszowskiej "S" Wojciech Buczak.