Chodzi oczywiście o ubiegłotygodniową odezwę CDU/CSU domagającą się europejskiego potępienia wypędzeń. Prezes PiS uważa, że jeśli PO nie wystąpi z Europejskiej Partii Ludowej, do której należą niemieccy chadecy, podda w wątpliwość fakt realizowania polskich interesów.
Nie żebym zarzucał kolegom z GW od razu hipokryzję, ale brak konsekwencji - owszem. Dlaczego? Redaktorzy GW wyrażają głębokie zrozumienie dla bawarskiej CSU, która była promotorem wspomnianej odezwy. "Politycy tej partii (PO) podkreślają, że odezwa ma ratować bawarską CSU, bo szanse na jej wejście do Parlamentu Europejskiego są niewielkie. - Odezwa nas nie zaskoczyła, podobne wypowiedzi w niemieckiej polityce zdarzają się często, ale skala reakcji PiS tak - powiedział "Gazecie" minister Rafał Grupiński." to cytat z czołówkowego artykułu w "GW". A obok komentarz Jarosława Kurskiego - PiS pożywia się antyniemieckimi fobiami.
To bardzo ciekawa konstrukcja myślowa. Okazuje się, że jeśli CSU domaga się przeproszenia przez Europę Niemców, za ich cierpienia swych obywateli w czasie II Wojny Światowej, to zwyczajny element cywilizowanej kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. "Gazeta" nie widzi w tym nic nagannego. Gdy jednak PiS - z właściwą sobie gracją i przesadą - zaczyna wyborczą odezwę CSU w swych wyborczych celach wykorzystywać - to już jest niecywilizowane, to sianie nienawiści i germanofobia. Redaktor Kurski nie ma kłopotu, by nazwać Kaczyńskiego germanofobem. Może nawet ma po części rację, ale dlaczego jednak brak mu śmiałości by nazwać CSU partią antypolską? Nie, GW woli się skupić na głębokie intencjach niemieckich chadeków. "Chadecy tłumaczą, że w swojej odezwie mieli na myśli to, że po wejściu Polski do unii dzieci, wnuki wypędzonych mogą na przykład studiować w Polsce, co jest przezwyciężeniem podziałów w Europie". Zrozumieli państwo? Przyznam, że ja nie. A tak w ogóle, co ma piernik do wiatraka.
Wydarzeniem niepolitycznym tygodnia jest oczywiście zatrzymanie Lwa R. Ponoć kilkaset osób jest zamieszanych w aferę, w związku z którą został aresztowany słynny producent. W liczbie tej znajdują się lekarze, adwokaci i ich klienci słynni mafiosi i zwykli przestępcy. - zgodnie piszą Dziennik, Gazeta Wyborcza oraz Rzeczpospolita. Mnie jednak zastanawia co innego. Czyżbyśmy byli świadkami dogrywki do procesu sprzed kilku lat. Wtedy nie dało się udowodnić kto stoi za Lwem R., czyli składu słynnej Grupy Trzymającej Władzę. Czyżby zbliżające się procesy skażą współpracowników słynnego producenta, choć zupełnie w innej sprawie.
Dobra wiadomość w "Polsce". Już za miesiąc polskie wino gronowe, rocznik 2008 trafi na półki sklepowe. Nie owocowe, lecz prawdziwe gronowe. Wszystko dzięki temu, że kilkanaście miesięcy temu napisano nową ustawę. Dziwne, że by produkować wino marki wino, nie trzeba niczego nowelizować. Gdy jednak chcemy napić się czegoś bardziej szlachetnego - bez zmiany prawa się nie obejdzie. Na zdrowie!