Pierwsza piątka tegorocznego rankingu „Rz” na najlepiej ocenianych publicystów telewizyjnych jest taka sama jak w badaniu sprzed roku. Oprócz Elżbiety Jaworowicz i Moniki Olejnik znaleźli się w niej Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski, Bogdan Rymanowski oraz Tomasz Lis.
– Cała pierwsza piątka to nie są debiutanci, tylko osoby, które zjadły zęby na dziennikarstwie. Na takie wyniki pracuje się latami – uważa Bogdan Rymanowski (trzecie miejsce ex aequo), który prowadzi program „Kawa na ławę” w TVN i TVN 24. – Nie da się ukryć, że w tego typu badaniach to, jak długo jesteś na wizji, ma znaczenie.
Konrad Piasecki („Piaskiem po oczach”, TVN 24), który w ciągu roku awansował z dziesiątego miejsca na szóste, uważa, że o tym, jak jesteś postrzegany, decydują trzy elementy: przyzwyczajenie, sympatia, jaką potrafisz wzbudzić, oraz przypadek. – Trzeba mieć trochę szczęścia, żeby dostać szansę i dobrą godzinę w ramówce telewizyjnej – mówi „Rz”. – Ale reszta zależy już od dziennikarza. Aby odnieść sukces, trzeba mieć pomysł na siebie, wiedzieć, co się chce przekazać widzom.
– Popularność publicystów telewizyjnych nie zależy od ich umiejętności i talentów – twierdzi jednak Piotr Czarnowski, specjalista od wizerunku. – Zależy przede wszystkim od tego, z jaką częstotliwością występują w telewizji. To znowu jest zależne jedynie od mediów, które boją się zmian i nie chcą ryzykować nowych twarzy w ramówce. Im częściej publicyści pojawiają się w telewizji, tym bardziej są zauważalni i rośnie ich popularność.
Również zdaniem prof. Jacka Dąbały, medioznawcy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, młodym dziennikarzom trudno jest rywalizować z gwiazdami. – To są osoby, które już zapracowały na swoją pozycję. Mają atrakcyjne osobowości medialne. Jeśli ktoś w telewizji nie postawi na nowe twarze i nie będzie ich konsekwentnie lansował, to w starciu z tuzami nie mają one żadnych szans – mówi „Rz”.