– Jestem przekonany, że coś takiego mogło mieć miejsce – mówi Stanisław Wziątek, zachodniopomorski poseł SLD. Podkreśla, że prezesa ZUS zatrzymano akurat w dniu, w którym rząd przyjmował projekt budżetu z rekordowym deficytem, a premier miał ogłosić, czy minister skarbu zostanie na stanowisku. – Tak się składa, że za każdym razem, gdy mamy rozmawiać o sprawach o znaczeniu strategicznym, dzieje się coś, co powoduje, że zajmujemy się incydentami – dodaje Wziątek.
Także Joachim Brudziński i Mirosława Masłowska, szczecińscy posłowie PiS, zastanawiają się, czy termin zatrzymania Sylwestra R. był przypadkowy. – Dlaczego ta sprawa wypływa akurat teraz, skoro premier wiedział o niej od maja? – pyta Masłowska. Szczecińscy posłowie zwracają też uwagę, że sygnały o nieprawidłowościach w tamtejszym oddziale ZUS docierały do nich od dawna. – Wątpliwości się pojawiały, ale dotyczyły tylko dyrektora oddziału, a nie prezesa ZUS – zwraca jednak uwagę Magdalena Kochan, szczecińska posłanka PO.
Wczoraj okazało się, że dyrektor ze Szczecina miał być odznaczony orderem. Przygotowany przez prezesa ZUS wniosek wpłynął do prezydenta z Kancelarii Premiera.
Zdaniem Kochan trzeba dużo złej woli, by zatrzymania wiązać z innymi wydarzeniami politycznymi. – Najwyraźniej podejrzewają innych o działania, jakich sami się dopuszczali. Trzeba być kompletnie niemądrym człowiekiem, by zaufanie do tak ważnej instytucji jak ZUS podważać dla politycznych celów – uważa.
– To absurdalny zarzut – wtóruje jej rzecznik rządu Paweł Graś. – Nie mamy w zwyczaju ingerować w pracę prokuratury.