– Bać to się trzeba żywych, a nie umarłych – wzrusza ramionami Zdzisław Hełma, kwitując sąsiedztwo, w którym przyszło mu żyć. Bo Hełma nie wierzy w duchy.
– Ty to w nic nie wierzysz – wytyka żona Julia. I mówi, że sama aż podskakuje ze strachu za każdym razem, gdy coś stuknie. – Ja się nigdy do tego miejsca nie przyzwyczaiłam. I nigdy nie czułam się jak u siebie w domu. Żyjemy tu jak w jakimś horrorze.
– Ano żyjemy – mówi Zdzisław. I przyznaje, że chociaż on „niebojący się”, to nie jest to normalne życie: – Pan wie, co się tu dzieje, jak się zbliża Święto Zmarłych? Światła nie musimy w domu zapalać, taka łuna bije.
Hełmowie o życiu towarzyskim musieli szybko zapomnieć: muzyki nie wypadało głośniej puścić
W oknach u Hełmów mnóstwo doniczkowych roślin – tak jakby chcieli sobie oszczędzić widoku. Bo za oknami, choć są i piękne drzewa, to i mogiła przy mogile. Ulica Ku Słońcu 125a to adres bramy głównej Cmentarza Centralnego w Szczecinie. Największej nekropolii w Polsce, trzeciej pod względem wielkości – po hamburskim Ohlsdorfer Friedhof i wiedeńskim Zentralfriedhof – w Europie. Na 170 ha założonego w 1899 r. cmentarza spoczywa ponad 300 tysięcy zmarłych.