Głośny sądowy spór o wykształcenie prezesa NBP Sławomira Skrzypka rozpoczął się od felietonu w „Głosie Wielkopolskim” i „Gazecie Olsztyńskiej”. Winiecki zarzucił w nim Skrzypkowi dyskwalifikujące go braki w wykształceniu. Według niego prezes NBP – wbrew swoim zapewnieniom – nie ukończył w USA studiów MBA, tylko program szkoleniowy. W dodatku uzyskany tam dyplom bezprawnie nostryfikował w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Skrzypek wystąpił przeciw Winieckiemu z prywatnym aktem oskarżenia. W sierpniu 2009 r. Sąd Rejonowy w Poznaniu uznał, że ekonomista go pomówił. Skazał Winieckiego na 10 tys. zł grzywny. Dodatkowo profesor miał wpłacić 20 tys. zł na konto Caritas Polska. Proces został jednak zakończony pod nieobecność oskarżonego i obrońcy. Wczoraj Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł, że tak nie powinno się stać i uchylił wyrok.
Winiecki nie krył radości. – Jestem usatysfakcjonowany. Sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę całej masy dowodów. Teraz czekam na wyważoną, merytoryczną ocenę materiału dowodowego w drugiej instancji – mówił wczoraj „Rz”.
Dla niego gra toczyła się o stawkę dużo większą niż 30 tys. zł. W środę Senat powołał prof. Winieckiego na członka Rady Polityki Pieniężnej. Nie mogą tam jednak zasiadać osoby prawomocnie skazane. Gdyby sąd podtrzymał wyrok, ekonomista musiałby zrezygnować ze stanowiska.
Tymczasem Skrzypek jest konsekwentny. Wczoraj po raz kolejny nie pojawił się w sądzie. Na sali reprezentował go adwokat.