Magdalena Sobiesiak ustanowiła pełnomocnika - Ryszarda Bedryja, który usiłuje podważyć zasadność powołania swojej klientki przed komisję jako osoby prywatnej, która w żaden sposób nie wpłynęła na proces legislacyjny ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Mecenas Bedryj stwierdził, że mimo braku podstaw prawnych Magdalena Sobiesiak zgodziła się stanąć przed komisją. Jeśli jednak pytania wykroczą poza zakres prac komisji, jego klientka nie będzie na nie odpowiadać.
Magdalena Sobiesiak w swobodnej wypowiedzi zaczęła od tego, że staje przed komisją tylko dlatego, że nazywa się Sobiesiak. Podkreśliła, że jest dumna ze swojego ojca i nazwiska. W imieniu ojca przeprosiła za jego zachowanie wobec dziennikarzy w dniu przesłuchania.
- Dobrą stroną tego przesłuchania jest dla mnie możliwość zadania kilku podstawowych pytań na temat spraw, które umknęły uwadze komisji - mówiła córka biznesmena. Powiedziała też, że posłowie zasiadający w komisji dzięki mediom mają możliwość kreowania swojego wizerunku publicznego. Ona zaś jest takiej możliwości pozbawiona, dlatego widzi dobrą stronę swojej obecności przed komisją.
- Moje starania o pracę w Totalizatorze poparte było moim wykształceniem i doświadczeniem. - zeznawała. Zgodnie z prasowymi ogłoszeniami Totalizatora Sportowego o poszukiwaniu pracowników zarządu jej dodatkowym atutem była znajomość gier losowych i zakładów wzajemnych.