Ograniczenie praw rodzicielskich, ale nie ich odebranie – taką decyzję w sprawie małżeństwa Graczyków podjął poznański Sąd Okręgowy. Zmienił tym samym orzeczenie Sądu Rejonowego w Wągrowcu.
Gabryś, syn Graczyków, skończył wczoraj rok. Kilka miesięcy temu usłyszała o nim cała Polska, o sprawie pisała m.in. „Rz”. Chłopiec przyszedł na świat z poważną wadą przełyku, w dodatku jako wcześniak. Lekarze cudem utrzymali go przy życiu. Musiał jednak zostać w szpitalu.
Tymczasem sąd w Wągrowcu pozbawił Graczyków praw rodzicielskich. Powód? Oboje są w lekkim stopniu upośledzeni, mieszkają w jednym pokoju bez łazienki i ogrzewania, a w chwili podejmowania decyzji nie mieli stałej pracy. Sąd uznał, że nie są w stanie opiekować się chorym dzieckiem.
Graczykowie się odwołali. Sąd wyższej instancji uznał, że pozbawianie ich praw rodzicielskich jest środkiem zbyt surowym. – Dziecko musi zostać umieszczone w specjalistycznej placówce. Ale rodzice nie stracą z nim kontaktu. Będą mogli odwiedzać chłopca i starać się o podniesienie kompetencji wychowawczych – wyjaśnia Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
– Nie oczekiwaliśmy, że Gabriel od razu wróci do domu – podkreśla mec. Stanisław Kępiński, adwokat rodziców chłopca. – Ale automatyczne pozbawianie państwa Graczyków wszelkich praw było absurdem. Jeśli instytucje publiczne udzielą im pomocy, będą w stanie zaopiekować się dzieckiem. Problem w tym, że nikt nie chciał podać im ręki.