Wał zamordowanych
Po zdobyciu miasta przez Sowietów los schwytanych obrońców i wielu przypadkowych cywilów był tragiczny. Część z nich położono na ulicy i zmiażdżono czołgami. Kolejnych kilkaset osób rozstrzelano pod miastem. W tym wielu uczniów. Na miejskim placu leżał „wał zamordowanych”. – To był horror. Jakby miasto zdobyła horda Hunów. Zamordowano wielu moich kolegów – mówi Krusenstern.
Sowieci dokonywali zbrodni również w okolicach Grodna. Po upadku miasta, 22 września, w pobliskich Sopoćkiniach zamordowali m.in. gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i jego adiutanta. Relacja żony dowódcy: „Widok, który ukazał się moim oczom, był tak okropny, że nie miałam sił iść dalej. Oczy i nos (generała – red.) stanowiły jedną, krwawą masę”. Czapkę oficera z Orłem Białym Sowieci pokazywali sobie jako trofeum.
Krusensternowi i Cydzikowi udało się uciec. Obaj walczyli później w AK. Krusenstern ujawnił się w 1947 r. Cydzik po ponownym wkroczeniu Sowietów do Polski został zesłany do łagru w Workucie. Wyszedł w 1956 r. i zamieszkał we Lwowie, gdzie żyje do dziś. – Co roku jeżdżę do Grodna, ale to już nie jest tamto wspaniałe miasto sprzed wojny. Wszystko jest tam martwe, obce – mówi.
W PRL obrońcy Grodna zostali skazani na zapomnienie. O bitwie nie wolno było głośno mówić. – Przez lata nie mogłem się przyznać, że byłem w Grodnie w 1939 r. Tak jak cała agresja sowiecka 17 września, był to w PRL temat zakazany. W ankietach musiałem nawet pisać, że do gimnazjum chodziłem w Warszawie, a nie w Grodnie. Ta nazwa działała na komunistów jak płachta na byka – wspomina Krusenstern.
Obrońców miasta docenił naczelny wódz gen. Władysław Sikorski, który w grudniu 1941 r. spotkał się z kilkoma z nich w Związku Sowieckim podczas inspekcji armii Andersa. Ludzie ci zostali właśnie wypuszczeni z łagrów. Generał wysłuchawszy relacji obrońców, powiedział: – Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł Zawsze Wiernego.
Zbrodnicza napaść
Podczas agresji 17 września Armia Czerwona dopuszczała się zbrodni nie tylko w Grodnie i okolicach. Podobne drastyczne sceny miały miejsce niemal wszędzie, gdzie wkraczały sowieckie jednostki. W Rohatyniu, Nowogródku, Sarnach, Tarnopolu, Wołkowysku, Oszmianie, Świsłoczy, Mołodecznie, Chodorowie, Złoczowie, Stryju i wielu innych miejscowościach. Do dziś nie wiadomo, ile osób padło wówczas ofiarą sowieckich mordów. Do dziś nie odkryto też wielu masowych mogił.