Polacy wybiorą 50 tys. radnych, burmistrzów i prezydentów

W niedzielę wybory samorządowe. Spośród ćwierć miliona kandydatów Polacy wybiorą 50 tys. radnych, burmistrzów, prezydentów

Publikacja: 18.11.2010 23:00

Polacy wybiorą 50 tys. radnych, burmistrzów i prezydentów

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyński

W piątek ostatni dzień wielotygodniowej licytacji na programy i obietnice. O północy zaczyna się cisza wyborcza. Kampanię prowadziło 261 933 kandydatów, którzy chcą zasiąść w 49 288 fotelach radnych gmin, powiatów i sejmików oraz szefów miast i gmin. Druga tura wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów odbędzie się 5 grudnia.

[wyimek]Czytaj w "ŻW": [link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/535208_Ich-troje-walczy-do-konca.html]Ich troje walczy do końca[/link][/wyimek]

Kandydatów jest minimalnie mniej niż przed czterema laty. – Można śmiało założyć, że spora część wybiera się do rad, bo kusi ich np. nieopodatkowana dieta – mówi Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Samorządowe fotele są dobrze opłacane. Z prezydentów miast wojewódzkich najwyższą pensję mają włodarze: Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, Poznania Ryszard Grobelny i Krakowa Jacek Majchrowski – zarabiają po 12 847 zł, czyli ustawowe maksimum.

Ale i poza metropoliami zarobki bywają wysokie. Burmistrz zaledwie 3,3-tys. Warty k. Sieradza zarabia 11 620 zł, a wójt małej zachodniopomorskiej gminy Świeszyno – 12 100 zł.

Obrotny radny, który nie opuszcza sesji, może zarobić nawet do 3,3 tys. zł diety. Może również dostać m.in. zwrot kosztów podróży służbowych. Dodatkowo niełatwo go zwolnić z pracy. Zgodę musi wyrazić samorząd.

Jarosław Flis podkreśla jednak, że motywacje kandydujących są różne – od szczerej chęci pracy na rzecz wspólnoty, potrzeby pozostawienia śladu po sobie aż do traktowania samorządu tylko jako etapu w karierze politycznej.

Wśród blisko 12,5 tys. zarejestrowanych komitetów wyborczych jest wprawdzie jedynie 21 partyjnych, ale aż ok. 106 tys. kandydatów wystawiły partie obecne w parlamencie: PO, PiS, PSL i SLD.

– Te wybory będą kolejnym potwierdzeniem gruntownego upartyjniania sfery publicznej w Polsce – martwi się dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW.

Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zauważa, że Polacy są "trochę hipokrytami": brzydzą się polityką, ale właśnie w niej szukają szansy na samorealizację. – Na dodatek często udając, że samorząd to nie polityka – twierdzi.

W niedzielę, 21 listopada, głosy może oddać 30,6 mln uprawnionych. Lokale wyborcze będą otwarte od godz. 8 do 22.

W piątek ostatni dzień wielotygodniowej licytacji na programy i obietnice. O północy zaczyna się cisza wyborcza. Kampanię prowadziło 261 933 kandydatów, którzy chcą zasiąść w 49 288 fotelach radnych gmin, powiatów i sejmików oraz szefów miast i gmin. Druga tura wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów odbędzie się 5 grudnia.

[wyimek]Czytaj w "ŻW": [link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/535208_Ich-troje-walczy-do-konca.html]Ich troje walczy do końca[/link][/wyimek]

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA