Jeszcze przed świętami zarząd wojewódzki zachodniopomorskiej PO zajmie się raportem oceniającym wyniki i przebieg samorządowej kampanii wyborczej. Ocena ta może być początkiem końca błyskotliwej kariery popularnego europosła Sławomira Nitrasa, szefa szczecińskiej Platformy. Jego pozycja w partii słabnie od czasu, gdy wiosną przegrał rywalizację o fotel szefa regionalnej PO ze Stanisławem Gawłowskim, wiceministrem środowiska, a potem nie wszedł do władz krajowych Platformy.
– Sławek liczył, że wyniki wyborów go wzmocnią, a okazało się, że w najważniejszych ośrodkach miejskich w części szczecińskiej województwa nie będziemy rządzić – mówi działacz PO ze Szczecina.
Platforma wprawdzie uzyskała bezwzględną większość w sejmiku i prezydentury m.in. w Kołobrzegu i Koszalinie, ale to nie jej kandydaci wygrali wybory w Świnoujściu, Stargardzie, Nowogardzie, Gryficach czy Policach.
Największą porażkę PO zanotowała w samym Szczecinie, gdzie jej kandydat poseł Arkadiusz Litwiński przegrał w II turze 38,6 do 61,4 proc. z dotychczasowym prezydentem miasta Piotrem Krzystkiem (formalnie także członkiem Platformy, choć przed wyborami zadeklarował, że rezygnuje).
Za tę klęskę Nitras obciążany jest osobiście. To on, od dawna skonfliktowany z prezydentem miasta, wymógł na władzach partii wystawienie Litwińskiego, choć Krzystek chciał startować pod szyldem PO. Wystartował jako kandydat niezależny i wygrał.