Jego ciało znaleziono w 1977 roku w kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Jeśli te nieoficjalne informacje na temat rezultatów badań się potwierdzą, może to oznaczać konieczność umorzenia piątego już śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa.
Opinia dotarła do krakowskiego IPN pod koniec stycznia. Prowadzący sprawę prokuratorzy nie ujawniają żadnych jej szczegółów, potwierdzają jedynie, że właśnie wysłali do autorów ekspertyzy 23 dodatkowe pytania, które uściślą ich wnioski.
A biegli mieli uznać, że przyczyną śmierci Stanisława Pyjasa mógł był upadek z wysokości, a nie pobicie – dowiedziała się „Rz” nieoficjalnie. To oznacza, że najnowsza opinia jest podobna do tej z 1977 roku, sporządzonej w Krakowie. Nie zawarto w niej tylko informacji o złamaniu nogi studenta, co wynika z obecnych badań.
Biegli potwierdzili również, że Stanisław Pyjas w momencie śmierci był pod wpływem alkoholu. Jednak, jak podejrzewają od lat jego przyjaciele, mógł zostać upojony, pobity i zamordowany na zlecenie SB.
Opinię sporządzali biegli z Zakładów Medycyny Sądowej we Wrocławiu, Bydgoszczy i Gdańsku. - Ten zespół biegłych stracił wiarygodność już w maju ubiegłego roku gdy pominięto w opisie do protokołu urazy wewnątrz czaszki. Niestety prokuratorzy IPN zbagatelizowali sygnały, dlatego ujawniłam tę sprawę w mediach - mówi Miriam Agnieszka Przybysz, siostrzenica Stanisława Pyjasa. W ekspertyzie nie wyjaśniono m. in. przyczyny zaczernienia czterech paznokci. Okazuje się, że oprócz złamań kości twarzy było wiele innych złamań. Czujemy się jak w PRL - twierdzi.