Kolejny białoruski opozycjonista ma w Polsce kłopoty. Aleś Michalewicz w 2010 r. kandydował w wyborach prezydenckich na Białorusi. Po wygranej Alekasandra Łukaszenki brał udział w protestach przeciwko fałszerstwom wyborczym, za co został aresztowany. W więzieniu przesiedział dwa miesiące. Wczoraj Straż Graniczna zatrzymała go na Okęciu, gdy podróżował do Londynu. – Od strażnika dowiedziałem się, że jestem poszukiwany przez policję na żądanie prokuratury– mówi „Rz".
Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Sokołowski tłumaczył, że do zatrzymania doszło, bo Michalewicz był poszukiwany przez Interpol na wniosek Białorusi m.in. za udział w zamieszkach.
Na lotnisko od razu udał się wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski.
Prokuratura po kilku godzinach i zapoznaniu się z materiałami Interpolu zdecydowała o zwolnieniu Białorusina.
Robert Myśliński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśniał w komunikacie, że krótko po zwolnieniu Michalewicza wpłynęło pismo od Interpolu w Mińsku. Okazało się, że Białoruś wycofała się ze ścigania opozycjonisty. Michalewicz do Londynu poleciał innym samolotem. Bilet kupił mu MSZ.