Różne spektakularne historie widziała w ostatnich latach opinia publiczna: od powieszonego byłego wicepremiera po zastrzelonego byłego ministra sportu. Nie widzieliśmy jeszcze prokuratora, wysokiego oficera WP, próbującego popełnić samobójstwo przed kamerami. W dodatku na niby - pisze w "Uważam Rze" Marek Pyza.
Płk Mikołaj Przybył z jednej strony szukał przestępców najgroźniejszych dla armii, z drugiej ścigał prokuratora Pasionka, odsuniętego od śledztwa smoleńskiego za rzekomą defraudację 12 dolarów. Zawsze był wiernym adiutantem gen. Krzysztofa Parulskiego, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej - dodaje Pyza.
Kim jest Parulski? Karierę zaczynał w 1982 r., w najgorszym okresie stanu wojennego. Prokuratura wojskowa prowadziła postępowania nie tylko wobec wojskowych, ale i cywilów. Oskarżała z dekretu o stanie wojennym - przypominają Grażyna Zawadka i Jarosław Stróżyk.
O Parulskim zrobiło się głośno, gdy popadł w ostry konflikt z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Kierowane przez Parulskiego stowarzyszenie w podjętej uchwale m.in. apelowało o nieuleganie naciskom politycznym. - Ten protest przeciw rzekomemu łamaniu kręgosłupów prokuratorom, pod wodzą prokuratora o PRLowskich korzeniach, który jakoś nie sprzeciwiał się praktykom panującym w tamtych czasach, wydaje się mało wiarygodny - uważa śledczy z Warszawy.