Jeszcze w tym tygodniu spotka się Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych, by przedyskutować rządowy projekt reformy emerytur, który w piątek trafił do Sejmu. Ma on ustalić, jak i do których rozwiązań przekonywać posłów.
– Są w projekcie propozycje dla służb zdecydowanie niekorzystne i będziemy starali się uświadomić to posłom oraz przekonać ich do naszych argumentów – mówi "Rz" Andrzej Szary, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów.
Rządowy projekt zakłada, że prawo do emerytury będą nabywać funkcjonariusze i żołnierze po ukończeniu 55 lat i 25 latach służby (dziś wystarczy 15-letni staż). Zmiany obejmą tych, którzy wstąpią do służby od stycznia 2013 r.
Niektóre zapisy projektu wzbudzają emocje, bo różnią się od tych, które wynegocjowano ze związkowcami.
Największy sprzeciw mundurowych wzbudza propozycja wyliczania świadczeń z okresu dziesięciu lat – jak chce rząd. – To rozwiązanie bardzo krzywdzące i zostaliśmy nim zaskoczeni. Wcześniej była mowa o ostatnich trzech latach – mówi Andrzej Szary.
Takie naliczanie świadczeń ma zapobiec pompowaniu wynagrodzeń tuż przed emeryturą. Ale policjanci twierdzą, że to miałoby sens, gdyby np. dodatki służbowe czy motywacyjne były podnoszone systematycznie. – Ale tak nie jest, przez lata służby te dodatki nie są wypłacane, bo brakuje pieniędzy. Teraz rząd chce naliczać emerytury z dziesięciu lat, ale nie określił zasad premiowania funkcjonariuszy – mówi Szary.