Koronni jednak rzadko kłamią

Na 28 zbadanych spraw, tylko w jednej koronny mijał się z prawdą

Publikacja: 29.05.2012 21:30

Koronni jednak rzadko kłamią

Foto: ROL

Świadkowie koronni są niezastąpionym narzędziem do rozbijania niebezpiecznych grup przestępczych. Pod warunkiem jednak, że prokuratorzy, którzy prowadzą postępowania, potrafią słowa koronnych rzetelnie zweryfikować, a najlepiej poprzeć innymi dowodami.

Taki wniosek płynie z analizy 2 tys. akt, które złożyły się na 28 spraw karnych opartych w dużej mierze na zeznaniach świadków koronnych. Zbadał je kryminolog dr Zbigniew Rau. Treść analizy poznała „Rz".

Większość wiarygodna

- W przeważającej większości tych spraw sądy oceniły zeznania świadków koronnych jako spójne, wiarygodne i logiczne. Wyjątek to koronny, który zeznawał w sprawie porwania dla okupu i całą winę za nie zrzucił na dwie pozostałe osoby biorące w nim udział.

Skruszeni przestępcy, którzy mówią o przestępczej działalności i w zamian unikają kar, wzbudzają emocje od chwili, gdy 15 lat temu ta instytucja weszła w życie. Dyskusja wróciła ostatnio, gdy okazało się, że w głośnej sprawie zabójstwa gen. Marka Papały koronnych jest dwóch: Igor M. ps. Patyk i Robert P. i każdy mówi co innego.

Który z nich jest wiarygodny? Przyszłość pokaże.

Tymczasem badanie 28 spraw zakończonych prawomocnym wyrokiem, jakie od 1999 do 2009 toczyły się przed sądami m.in. w Łodzi, Warszawie, Poznaniu i Olsztynie, potwierdza, że zeznania koronnego obroniły się przed sądem, a oskarżeni zostali skazani.

- Zeznania świadka koronnego to dowód szczególny, trudny i zawsze powinien mieć wsparcie w innych dowodach - mówi „Rz" dr Rau.

Również prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minster sprawiedliwości, jest zwolennikiem tej instytucji. - Najlepiej, aby zeznania świadka koronnego były wzmocnione innymi dowodami - podkreśla. - Ale często jest tak, że prokurator zachwyca się zeznaniami koronnego i nie weryfikuje ich. Tymczasem nie można zaniedbywać żmudnego śledztwa, bo później mamy błędy, o jakich ostatnio słyszmy. Ciężar szkód, spowowodanych przez takiego niewiarygodnego koronnego, jest ogromny - tłumaczy Ćwiąkalski.

Terror w mieście

Słowa byłego ministra sprawiedliwości znajdują odzwierciedlenie w analizie spraw.

Jedna ze starszych dotyczy gangu z Wągrowca, który miał na koncie sto przestępstw, w tym m.in. napady. Miejscowy bank okradli w dzień, gdy wszyscy policjanci z komendy pojechali na szkolenia i został tylko dyżurny. Skąd wiedzieli? Mieli wtykę w jednej z komend i trzech prokuratorówna usługach. - Gang terroryzował miasto, niepokornym podpalał lokale, dyskoteki - wspomina jeden ze śledczych.

Przełom nastąpił, gdy Krzysztof S. wpadł. Jego zeznania doprowadziły do postawienia zarzutów gangsterom.

Po koronnych sięgano też w sprawach niezwiązanych ze zorganizowaną przestępczością.

Jak w sprawie braci Piotra i Leszka S. oraz pięciu innych oskarżonych o brutalny napad na dom Wacława G., na Mazowszu.

Wtargnęłi nocą w kominiarkach i torturowali domowników: bili i przypalali żądając pieniędzy. - Nie chcieli wierzyć, że w domu nie ma pieniędzy, bo skup zwierząt G. prowadzi na kredyt - mówi śledczy pamiętający tę sprawę.

Sprawcy zabili dwóch synów G., bo jeden z nich ściągnął któremuś kominiarkę. Polali dom octem, by pies nie podjął tropu.

Śledztwo utknęło. Kilku podejrzanych trafiło do aresztu, ale zaraz wyszli. Jeden dostał nawet 14 tys. odszkodowania za „niesłuszne aresztowanie".

Koronnym został jeden z uczestników przestępstwa, który wcześniej nie wiedział, na czym ma ono polegać i znalazł się na miejscu przypadkowo. Piotr S. dostał dożywocie, inni 15 lat więzienia. - Bez zeznań świadka koronnego sprawcy tego bestialskiego napadu nie zostaliby osądzeni. Działali w sposób przemyślany, wiedzieli jak zacierać ślady - mówi Rau.

Koronny przysłużył się też do skazania członków groźnego olsztyńskiego gangu, któremu szefował Piotr M., ps. Troll. - Przebiegły, bezwzględny - oceniają go śledczy. Troll próbował skompromitować świadka, twierdząc, że brał udział w zabójstwie (to się nie potwierdziło). Sąd wytknął prokuraturze błędy przy „prowadzeniu" koronnego, m.in., że nie zbadała, gdzie gang trzymał towary z napadów. I to, że o niektórych skokach koronny tylko słyszał.

W 28 sprawach jedna to ewidentna wpadka. Dotyczy braci  G., którzy z późniejszym koronnym Sławomirem J. porwali dziecko dla okupu. Jak się okazało, tylko J. znał ojca dziecka. Wymyślał niestworzone historie. - Koronny zręcznie zmanipulował organy ścigania, lansując własną wersję przestępstwa, praktycznie bezkrytycznie przyjętą w toku postępowania - mówi Zbigniew Rau.

Świadkowie koronni są niezastąpionym narzędziem do rozbijania niebezpiecznych grup przestępczych. Pod warunkiem jednak, że prokuratorzy, którzy prowadzą postępowania, potrafią słowa koronnych rzetelnie zweryfikować, a najlepiej poprzeć innymi dowodami.

Taki wniosek płynie z analizy 2 tys. akt, które złożyły się na 28 spraw karnych opartych w dużej mierze na zeznaniach świadków koronnych. Zbadał je kryminolog dr Zbigniew Rau. Treść analizy poznała „Rz".

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo