„Boże, Ty jeden wiesz, co jest w moim sercu, ile bólu ono nosi i cierpienia. Ale skoro taką drogę dla mnie wybrałeś, niech będzie wola Twoja" – pisała z celi w liście do córek Dorota Mrugała, którą prokurator Dariusz Dryjas niesłusznie wtrącił do aresztu. Dwa miesiące później zmarła na atak serca.
– Mama mogła żyć, gdyby prokurator nie popełnił błędu, gdyby nie zlekceważył naszych apeli i błagań. Będziemy walczyć, by poniósł odpowiedzialność – mówi „Rz" Aneta Mrugała, córka ofiary błędu. Sprawie przyglądnęli się dziennikarze „Rz" i programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat.
Dorota Mrugała, właścicielka kantoru w Busku-Zdroju, została aresztowana w lutym 2006 r. Prokurator Dariusz Dryjas oskarżył ją o to, że dwa lata wcześniej grupie mężczyzn zleciła zabójstwo swojego byłego męża Krzysztofa Mrugały. Jedynym dowodem jej „udziału w zbrodni" były zeznania skruszonego gangstera, który odsiadując inny wyrok, miał usłyszeć od jednego z podejrzanych o zabójstwo, iż kobieta była jego zleceniodawcą.
Trafiła do aresztu mimo poważnych problemów ze zdrowiem, w tym niewydolności nerek. ?Prokurator Dryjas długo nie pozwalał na dostarczenie jej leków i ciepłej odzieży.
– W rozmowie z nim usłyszałam, żebym nie oczekiwała sprawiedliwości, bo ona jest dopiero po śmierci – mówi córka kobiety.