Premier chce pokazać, że to jemu najbardziej zależy na wyjaśnieniu sprawy, wskazaniu, kto zawinił i dokonaniu takich zmian, by podobne sytuacje się nie powtórzyły. I udowodnić, że nie trzeba powoływać komisji śledczej. Podbudowany ostatnimi sondażami, które pokazały, że afera Amber Gold nie odbiera Platformie poparcia, próbuje przejąć inicjatywę.
Dlatego też na czwartek, podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu, zaplanowano wyczerpującą informację rządu i prokuratora generalnego na temat sprawy Amber Gold. Przewidziano także debatę o tym, jak zadziałały w tej sprawie instytucje państwowe. Całość ma potrwać do ośmiu godzin. Na tym samym posiedzeniu Sejm zajmie się projektem uchwały PiS o powołaniu komisji śledczej.
- Trochę odetchnęliśmy po publikacji ostatnich sondaży. Wszyscy w partii się ich bali i ostatnio było dość nerwowo. Teraz możemy wyjść do przodu i może nie będzie tak źle, jak nam się początkowo wydawało - mówi nam jeden z polityków Platformy.
Ale opozycja jest innego zdania. - Zamysłem Donalda Tuska i jego pijarowców jest uspokojenie opinii publicznej, pokazanie, że ma wszystko pod kontrolą i wskazanie winnych - uważa Andrzej Jaworski, szef pomorskich struktur PiS. - Ale premier się przeliczy, bo na to jest już za późno. Co kilka dni będą wychodzić dodatkowe wątki tej afery, z których rząd będzie musiał się tłumaczyć - dodaje.
Swoje dokłada też Platformie koalicyjne PSL. Wicepremier Waldemar Pawlak wciąż zwleka z jasną deklaracją, czy ludowcy poprą wniosek o komisję śledczą. - Zaczekajmy na wystąpienie pana premiera - mówił.