Gdańska Temida jak z filmu Barei

Sąd ima się coraz to nowych sposobów, by nie oddać biznesmenowi jego pieniędzy

Aktualizacja: 14.11.2012 11:23 Publikacja: 14.11.2012 01:48

Piotr Zaleski czeka na swoje pieniądze już 11 lat. Poczeka kolejne co najmniej kilka miesięcy

Piotr Zaleski czeka na swoje pieniądze już 11 lat. Poczeka kolejne co najmniej kilka miesięcy

Foto: KFP, Krzysztof Mystkowski Krzysztof Mystkowski

Prawo ma służyć obywatelom, zwłaszcza tym pokrzywdzonym. Jednak w gdańskim Sądzie Okręgowym bywa z tym różnie. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi duża kwota pieniędzy.

Tak jest w sprawie działań sądu wobec Piotra Zaleskiego, przedsiębiorcy i znanego kierowcy rajdowego.  Blisko 800 tys. zł, które zgodnie z prawomocnymi orzeczeniami powinno mu zostać zwrócone, leży na sądowym koncie. A szefowie Sądu Okręgowego w Gdańsku wykorzystują prawne kruczki, by pieniędzy nie oddać.

– Ręce opadają. Okazuje się, że w starciu z sądem w Polsce mimo prawomocnych wyroków nie można odzyskać swojej własności – nie kryje żalu Piotr Zaleski, właściciel firmy Conti z Gdańska (w likwidacji).

O jego sprawie pisaliśmy w „Rz" już kilkakrotnie. Gdański przedsiębiorca został w 1995 r. aresztowany pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i oszustw podatkowych. W areszcie w Braniewie  spędził 157 dni. Znalezione w  jego kantorach pieniądze – równowartość blisko 2 mln zł – trafiły do sądowego depozytu. Pozbawiona środków firma wkrótce upadła.

Proces Zaleskiego zaczął się dopiero sześć lat później i zakończył uniewinnieniem. Ale kiedy przedsiębiorca wystąpił  do gdańskiego sądu o zwrot depozytu, okazało się, że w 2001 roku 800 tys. zł  z tej kwoty skradł pracownik sądu Zdzisław M. Biznesmenowi oddano więc w ratach tylko 1,2 mln zł.

Zaleski wystąpił więc z procesem o zwrot depozytu. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdańsku powinien otrzymać 838 542,64 zł. Jak informowała „Rz", sąd jednak nie oddawał pieniędzy, tłumacząc, że nie ma środków, by je wypłacić.

Ten problem zniknął przed tygodniem – pieniądze są już na koncie sądu. – W dniu 6 listopada 2012 r. nastąpiła zapłata kwoty 748 156,64 zł przez Zdzisława M. tytułem naprawienia szkody w  wykonaniu zobowiązania wynikającego z wyroku Sądu Rejonowego w Gdyni – poinformowała nas Patrycja Loose, rzeczniczka ministra sprawiedliwości.

Mimo to sąd pieniędzy ich prawowitemu właścicielowi, czyli Piotrowi Zaleskiemu, oddać nie chce. Wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Alina Miłosz-Kloczkowska zwróciła się do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o wniesienie kasacji nadzwyczajnej od wyroków nakazujących zwrot pieniędzy przedsiębiorcy i wstrzymanie ich wypłaty. Dlaczego?

– Spowodowane to było wątpliwościami co do postępowania wykonawczego i poprawności postanowień sądów – tłumaczy „Rz" sędzia Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Jak wynika z pisma, które poznała „Rz", kierownictwo Sądu Okręgowego uznało, iż sąd niższej instancji „w istocie orzekł o wydaniu dowodów rzeczowych, które w chwili orzekania de facto nie istniały, w posiadaniu których już nie był".  Sędzia Miłosz-Kloczkowska  kwestionuje też fakt przeliczenia przez sąd walut ukradzionych przedsiębiorcy na złotówki, bowiem „w ten sposób orzekł o odszkodowaniu za utracone dowody, do czego nie był uprawniony".

– Sytuacja jest kuriozalna. Jestem niewinnym człowiekiem, na koncie sądu są moje pieniądze, mam orzeczenie, które nakazuje mi je zwrócić, ale odzyskać ich nie mogę – mówi Zaleski.

Zdaniem dr. Arkadiusza Radwana, prawnika, prezesa Instytutu Allerhanda, działania gdańskiej Temidy przypominają historię  rodem z filmów Barei, a sąd zamiast zwrócić przedsiębiorcy pieniądze, stosuje kruczek prawny, który jednak spowoduje tylko wydłużenie całej procedury.

– Nie można uznać, że sąd utracił depozyt. Nie wdając się w długie dywagacje prawne, pieniądze, inaczej niż np. konkretny model samochodu, betoniarki, etc., są oznaczone co do gatunku, nie tożsamości, więc nie ma żadnego powodu, by uznać, że zostały utracone i nie można ich zwrócić. Powinny natychmiast zostać zwrócone przedsiębiorcy – komentuje ekspert.

Jeżeli prokurator generalny wystąpi o kasację, to na rozstrzygnięcie sprawy Zaleski będzie czekał co najmniej kilka miesięcy.

Prawo ma służyć obywatelom, zwłaszcza tym pokrzywdzonym. Jednak w gdańskim Sądzie Okręgowym bywa z tym różnie. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi duża kwota pieniędzy.

Tak jest w sprawie działań sądu wobec Piotra Zaleskiego, przedsiębiorcy i znanego kierowcy rajdowego.  Blisko 800 tys. zł, które zgodnie z prawomocnymi orzeczeniami powinno mu zostać zwrócone, leży na sądowym koncie. A szefowie Sądu Okręgowego w Gdańsku wykorzystują prawne kruczki, by pieniędzy nie oddać.

Pozostało 87% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej