Reklama

Jest opinia toksykologiczna chorążego Musia. Nie był pod wpływem narkotyków

Śledczy mają już opinię toksykologiczną chorążego Remigiusz Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154M

Aktualizacja: 22.01.2013 19:09 Publikacja: 22.01.2013 16:06

Jak-40 na wojskowym lotnisku Okęcie

Jak-40 na wojskowym lotnisku Okęcie

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Śledczy chcą też stworzyć jego portret psychologiczny.

Dziś wpłynęła ona do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która od października zajmuje się sprawą śmierci chorążego. Potwierdza to nam Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury. – Wynika z niej, że chorąży nie był pod wpływem środków odurzających, narkotyków, ani leków – mówi prok. Ślepokura.

Chorąży Remigiusz Muś zginał pod koniec października. Jego ciało żona odnalazła w piwnicy domu w Piasecznie, gdzie mieszkało małżeństwo. Mężczyzna wyszedł wtedy z mieszkania o 22. Żonie nie powiedział gdzie idzie. – Ona sama zeszła do piwnicy 1,5 godziny później i zobaczyła wiszącego na linie żeglarskiej męża. W budynku nie było monitoringu. Mimo podjętej akcji ratunkowej mężczyzna zmarł. Chorąży nie zostawił żadnego listu pożegnalnego.

W ostatnich tygodniach przed śmiercią był w złym stanie psychicznym. Nie mógł sobie poradzić, że odstawiono go na boczny tor, że musiał przejść na przedwczesną emeryturę. Wstępne wyniki zwłok wykazały, że zginął przez powieszenie. Na ciele nie znaleziono żadnych śladów wskazujących na udział osób trzecich. Już wcześniej śledczy dostali opinię, z której wynikało, że w momencie śmierci we krwi Remigiusza Musia stwierdzono ok. promila alkoholu.

Stołeczni prokuratorzy cały czas przesłuchują świadków, którzy w ostatnich dniach życia mieli kontakt z chorążym. – Zbieramy też jego dokumentację medyczną – mówi prok. Ślepokura. Dodaje, że po zebraniu dokumentacji i zakończeniu przesłuchań świadków prokuratura chce powołać biegłego z zakresu psychologii, aby stworzył obraz psychologiczny chorążego Musia. – Chcemy się dowiedzieć czy w jego życiu pojawiła się osoba, bądź zdarzeniem, które mogły skłonić go do podjęcia decyzji samobójczej – mówi prok. Ślepokura.

Reklama
Reklama

Remigiusz Muś był ważnym świadkiem w śledztwie smoleńskim. Przekonywał bowiem, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m - podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Chorąży zeznawał też, że załoga Jaka-40 dostała zgodę na zejście do 50 m, tak samo jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko. Po rozwiązaniu specpułku Remigiusz Muś przeszedł na emeryturę. Miał 40 lat.

Śledczy chcą też stworzyć jego portret psychologiczny.

Dziś wpłynęła ona do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która od października zajmuje się sprawą śmierci chorążego. Potwierdza to nam Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury. – Wynika z niej, że chorąży nie był pod wpływem środków odurzających, narkotyków, ani leków – mówi prok. Ślepokura.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Kraj
Ranking miast przyjaznych studentom. Które miejsce zajęła Warszawa?
Kraj
Polityczne Michałki: Krótka ławka PO, Hołownia odlicza stracone życia, prezydent rozgrywa na prawicy
Kraj
Wizz Air wraca do Modlina. 10 nowych tras w tym roku
Kraj
Pierwsze odszkodowania dla pogorzelców z Ząbek. Ubezpieczyciele wypłacili już ponad 8 mln zł
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Kraj
Warszawa coraz lepsza dla myszy i szczurów? Spada populacja kotów wolno żyjących
Reklama
Reklama