Reklama
Rozwiń

Kto zastrzelił profesora?

Naukowiec z Politechniki Warszawskiej umiera kilometr od domu. Policja początkowo mówi, że zagryzł go bezpański pies. Dopiero później okazuje się, że mężczyznę brutalnie pobito i zastrzelono

Publikacja: 17.03.2013 10:34

Kto zastrzelił profesora?

Foto: Uważam Rze, Kamila Kamińska

To jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni, które miały miejsce w Warszawie. W tle jest świat nauki, brylanty. Poraża też nieudolność policji. Dr. hab. Krzysztof Osuch był znanym fizykiem. Wykładał na Politechnice Warszawskiej, a także na University of South Africa (UNISA) w Pretorii w RPA. Zajmował się projektowaniem nowych struktur w skali nano, był współautorem pracy badawczej w której opisał zmianę struktur nieszlachetnych w szlachetne. Jego żona była lekarzem. Mieli dwóch synów. Mieszkali w RPA. Krzysztof Osuch przyjeżdżał na wykłady do stolicy na kilka tygodni po czym wracał do Pretorii. Tu starał się o stopień profesora.

Do Polski chciał wrócić wraz z rodziną. W czasie pobytu w kraju mieszkał przy ul. Bruzdowej, w letniskowym domu swoich rodziców. Regularnie dwa razy w tygodniu jeździł na siłownię przy ul. Hawajskiej na Ursynowie, gdzie spędzał dwie godziny. Dbał o swoją kondycję fizyczną, ćwiczył karate. - Kiedyś powiedział, że poznał zasady samoobrony, bo w RPA jest niebezpiecznie - wspomina jego znajomy. W dniu śmierci 7 listopada 2005 roku jego dzień wyglądał jak zwykle: praca, obiad u rodziców, siłownia. Wyszedł z niej ok. godz. 22.07. Świadkowie zapamiętali jak w kolejce do szatni rozmawiał z ok. 30-letnią wysoką blondynką. Jednak tego dnia nie zadzwonił - jak zwykle robił - do rodziców. Dlatego jego ojciec próbował się z nim skontaktować telefonicznie. Nikt jednak nie odbierał.

Ojciec naukowca postanowił sprawdzić do się stało. Podjechał pod dom przy ul. Bruzdowej. Furta była otwarta. Opel syna stał na podwórku. Klucze były w miejscu gdzie Krzysztof Osuch zawsze je zostawiał. Ojciec wszedł do domu. Nie było tam jednak syna, a także żadnych podejrzanych śladów. Mężczyzna wrócił więc do siebie. O godz. 23.50 Krzysztofa Osucha znaleziono ponad kilometr od domu, w polu, niedaleko innej posesji. Ochroniarz wezwał pogotowie i policję. Lekarze przez kilkadziesiąt minut próbowali reanimować fizyka. Nie udało się. O godz. 0.20 stwierdzono zgon.

Kilkanaście godzin później stołeczna policja doniosła na swojej stronie internetowej o "śmiertelnym pogryzieniu przez psa" wykładowcy. Mundurowi podali, że ofiara miała liczne rany na twarzy i wszystko wskazuje na na to, że mężczyzna została zaatakowany przez groźnego psa. Policjanci przez kilkanaście godzin przeszukiwali teren oraz pytali mieszkańców o groźne psy w okolicy. Około godz. 15 niedaleko miejsca tragedii zauważyli bezpańskiego "mieszańca". Weterynarz uśpił psa, którego następnie w klatce zawiózł na obserwację do schroniska na Paluchu.

Policja ogłosiła sukces i początkowo uparcie trzymała się wersji o zagryzieniu. - Od początku nie wierzyliśmy w taką wersję - mówi znajomi zmarłego. Dodają, że Osuch nie miał obrażeń rąk. - A takie powinna mieć osoba, która broniła się przed psem - dodaje nasz rozmówca. Nasi rozmówcy z Politechniki Warszawskiej podkreślają, że naciskali na policję, aby przeprowadziła sekcję zwłok zmarłego. Została ona przeprowadzona w kilka dni po śmierci pracownika uczelni. Wykazała, że Osuch został zamordowany. - Obrażenia które u niego powstały zadano tępo-krawędziastym narzędziem - napisali biegli. W głowie denata odkryli też ślady naboju o kalibrze 38 specjal. Pocisk rozpadł się na 14 części, uszkodziły one m.in. oko ofiary. Jak ustalili biegli strzelano z samodziału. Dopiero w kilka dni po zabójstwie sprawą zajęli się policjanci z wydziału zabójstw KSP.

Czy profesor był zamieszany w przemyt diamentów? Jakie prokuratura przyjęła wersje śledcze? Czy udało się zatrzymać zabójcę? Czystaj w poniedziałkowym Uważam Rze.

To jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni, które miały miejsce w Warszawie. W tle jest świat nauki, brylanty. Poraża też nieudolność policji. Dr. hab. Krzysztof Osuch był znanym fizykiem. Wykładał na Politechnice Warszawskiej, a także na University of South Africa (UNISA) w Pretorii w RPA. Zajmował się projektowaniem nowych struktur w skali nano, był współautorem pracy badawczej w której opisał zmianę struktur nieszlachetnych w szlachetne. Jego żona była lekarzem. Mieli dwóch synów. Mieszkali w RPA. Krzysztof Osuch przyjeżdżał na wykłady do stolicy na kilka tygodni po czym wracał do Pretorii. Tu starał się o stopień profesora.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kraj
Awaria na stacji Warszawa Praga. Poranne zakłócenia na torach
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy