Trzech krakowskich biznesmenów, w tym Lecha Jeziornego i Pawła Reya, aresztowano 25 września 2003 r. Prokuratura oskarżyła ich o malwersacje w Krakowskich Zakładach Mięsnych, których byli właścicielami, oraz w Polmozbycie Kraków, gdzie zasiadali wcześniej w radzie nadzorczej.
Aresztowanie miało związek z aferą dotyczącą rzekomych nieprawidłowości w prywatyzowaniu obu firm. Łącznie prokuratura postawiła zarzuty 16 osobom. Oskarżono je m.in. o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy i działanie na szkodę wielu spółek z grupy Polmozbytu Kraków oraz Krakowskich Zakładów Mięsnych. Chodziło zaś o zrealizowane w tych spółkach programy wykupu menedżerskiego.
– Dla mnie i Pawła Reya najpoważniejsze zarzuty dotyczyły Zakładów Mięsnych. Śledztwo utknęło na wiele lat, po czym 31 grudnia 2009 r. zostało umorzone. Prokuratura przyznała, że nie miała dowodów ani podstaw do stawiania zarzutów – mówi Jeziorny.
W sprawie Polmozbytu nadal trwa proces, który zaczął się w 2006 r. Po pierwszych aresztowaniach właścicieli i szefów tej spółki w maju 2003 r. ich pełnomocnikiem stał się Grzegorz Nicia. Zaskarżył uchwały podjęte na nielegalnie zwołanym przez Ministerstwo Skarbu (posiadającym 15 proc. akcji Polmozbytu) walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki. Na mocy tych uchwał władzę w radzie nadzorczej Polmozbytu przejął Jerzy Jakielarz – naczelnik urzędu skarbowego kontrolującego równocześnie spółkę. Wkrótce i Nicia trafił do aresztu za „przeszkadzanie prokuratorowi w prowadzeniu śledztwa".
– Akcja w Polmozbycie była po to, żeby obniżyć jego realną wartość, aby potem ktoś mógł kupić te akcje za bezcen – mówi po latach Grzegorz Nicia.