Szef Klubu PO w wywiadzie dla "Rz" stwierdził między innymi: "Jestem zwolennikiem in vitro. Uważam za niewytłumaczalne, że Kościół katolicki nie jest w stanie teologicznie uzasadnić faktu, iż ta metoda leczenia bezpłodności służy miłości małżeńskiej i trwałości związku sakramentalnego. Niemożność posiadania dzieci w związku małżeńskim jest jedną z najpowszechniejszych współczesnych chorób cywilizacyjnych. Za to często jest to możliwe z innym partnerem, co prowadzi do rozpadu licznych małżeństw. Kościół powinien temu przeciwdziałać, wspierać trwałość małżeństwa często zawartego przed ołtarzem, by ten związek dzięki rozwojowi medycyny przetrwał. Kościół, przeciwstawiając się leczeniu in vitro, w istocie staje się współodpowiedzialny za część rozwodów w Polsce. Mówi: możecie się co najwyżej rozwieść, by posiadać potomstwo, lecz na in vitro zgody nie będzie."

Grupiński podkreślił także, że choć jest katolikiem, nie ma nic przeciwko małżeństwom homoseksualnym. - Nie zgodziłbym się tylko na adopcję dzieci - zaznaczył.

Kościół jak latarnia morska

- Mam wrażenie, że ta kwestia dotyka sprawy generalnej - skomentował tę wypowiedź w rozmowie z Radiem Maryja abp Andrzej Dzięga. - Czy katolik ma pewną przestrzeń prywatności wiary, a na zewnątrz ma prawo inaczej postępować? Czy będąc katolikiem w sercu, w myślach, wybierając tę drogę życia, także powinien o tym świadczyć? (...) Mogą być pewne przestrzenie poszukiwań, przestrzenie pytań, bo katolicy są ludźmi mądrymi, otwartymi, stawiającymi wiele pytań o nowe zjawiska, o nowe sytuacje. Dopóki tych przestrzeni się nie zbada i nie nazwie się ich, dopóty jest to przestrzeń poszukiwań, przestrzeń badań, analiz - mówił hierarcha.

- Natomiast gdy chodzi o sprawy in vitro - dodał - o sprawy świadectwa o chrześcijaństwie dla ludzi wierzących, czy przez ludzi wierzących, ta sprawa nie podlega już badaniom. To są sprawy przeanalizowane wystarczająco, precyzyjnie i dogłębnie, żeby mówić jednoznacznie. In vitro narusza godność człowieka jako osoby. Kościół Święty naucza o tym precyzyjnie – co ostatni dokument zespołu bioetycznego KEP pod kierunkiem ks. abp. Hosera potwierdził po raz kolejny, porządkując argumenty i nazywając je po imieniu. (...) Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, to ja mogę tylko prosić o to, żeby jeszcze głębiej przestudiował ten dokument - stwierdził arcybiskup.

- Kościół jest jak latarnia morska. Nie można sobie wyobrazić latarni morskiej, którą ktoś włożył na barkę, na statek i pływał po morzu. Latarnia morska musi czekać, aż znajdzie ją okręt. Jeśli okręt się zagubił, to on musi szukać latarni morskiej, a nie latarnia ma pływać po morzu i szukać statku. Tak też podobnie jest z Kościołem. To Kościół głosi prawdę, do której każdy ma szansę dotrzeć, ale nie każdy dociera - zakończył metropolita.