Reklama

Policjant zaatakował żonę z zazdrości. Śledztwo umorzone

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła postępowanie dotyczące samobójstwa policjanta i usiłowania zabójstwa jego żony na warszawskiej Pradze

Aktualizacja: 18.06.2013 14:26 Publikacja: 18.06.2013 14:12

Policjant zaatakował żonę z zazdrości. Śledztwo umorzone

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

- Sprawca nie żyje. Nikt mu nie pomagał – tłumaczy Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury.

Tragedia rozegrała się w połowie stycznia na policyjnym osiedlu przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Śledczy w toku postępowania odtworzyli co działo się tamtego dnia.

Arkadiusz M. policjant z wydziału kryminalnego Komendy Stołecznej Policji odwiózł córkę do przedszkola, a następnie pojechał do pracy, z której zaraz wrócił. Twierdził, że się źle czuje. W domu zaatakował żonę.
– Próbował ją zastrzelić, ale pistolet mu się zaciął – mówi prok. Mazur. Wtedy policjant chwycił nóż i zadał kobiecie kilka ciosów.

Zaatakowanej kobiecie  udało się wybiec na klatkę, gdzie sąsiedzi udzielili jej pomocy. Próbowali zatamować krew, wezwali pogotowie. Karetka odwiozła ją do Szpitala Praskiego, gdzie przeszła operację. Wiele tygodni była na zwolnieniu lekarskim.

Po ucieczce żony policjant zabarykadował się w mieszkaniu. Na miejsce zostali ściągnięci antyterroryści, a także negocjatorzy. Okolice bloku zostały odgrodzone. Na dachu sąsiedniego budynku pojawili się snajperzy.

Reklama
Reklama

Negocjatorzy przez kilka godzin próbowali rozmawiać z desperatem. Bezskutecznie. Po godz. 13 dowódca akcji zdecydował o wejściu do mieszkania. Antyterroryści wyważyli drzwi i wrzucili do środka granaty hukowe. Okazało się, że policjant, który był w środki targnął się na swoje życie. Zastrzelił się z broni służbowej. Próbował też zabić się nożem, czego dowodzi znalezione w czasie sekcji, dziewięć ran na jego ciele.

Dlaczego policjant próbował zabić żonę, a potem popełnił samobójstwo? – Z zazdrości – mówi krótko prok. Mazur. Dodaje, że śledztwo jednoznacznie wykazało, iż wszystkie obrażenia u obojga małżonków zostały spowodowane działaniem Arkadiusza M. - Nie ustalono, aby ktokolwiek podżegał Arkadiusza M. do targnięcia się na własne życie – mówi prok. Mazur. Z tego powodu śledczy zdecydowali się umorzyć postępowanie. Ich decyzja nie jest prawomocna.

- Sprawca nie żyje. Nikt mu nie pomagał – tłumaczy Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury.

Tragedia rozegrała się w połowie stycznia na policyjnym osiedlu przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Śledczy w toku postępowania odtworzyli co działo się tamtego dnia.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Tak wygląda „tramwajowe metro”. Budowa tunelu do Dworca Zachodniego wkracza w decydującą fazę
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Reklama
Reklama