Tomasz J. podejrzany jest, że od grudnia 2010 do stycznia 2011 roku kierował groźby wobec aktora dotyczące ujawnienia nagrań z jego udziałem – informuje rp.pl Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury.
Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna zgodził się nie ujawniać filmu erotycznego pod warunkiem, że dostanie za to pieniądze. Aktor zgodził się zapłacić. Dał 8 tys. zł.
Szantażysta przekazał mu nagranie. Zapewniał, że to jedyna kopia i że więcej kopii nie ma. Jednak w sierpniu tego roku w internecie pojawiły się oferty sprzedaży tych samych nagrań. Wtedy aktor zdecydował się prosić o pomoc agencję detektywistyczną Krzysztofa Rutkowskiego. Ta urządziła zasadzkę na szantażystę.
Gdy w jednej z kawiarni na warszawskiej Woli szantażysta umówił się z chętnym na zakup kasety, został zatrzymany przez ludzi Rutkowskiego i przekazany policji. Mężczyzna dwa dni spędził w policyjnym areszcie.
Po przedstawieniu zarzutów Tomasz J. został wypuszczony. – Zastosowano wobec niego dozór policyjny oraz zakaz zbliżania i kontaktowania się z aktorem – mówi prok. Ślepokura. Za jego złamanie podejrzany może trafić do aresztu.