Chodzi o pieniądze zapisane w kontrakcie, które Kapler miał otrzymać za oddanie Stadionu Narodowego do użytku i sprawne przeprowadzenie na nim meczów podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy.

Sąd umorzył postępowanie w sprawie odsetek, których wypłaty także domagał się Rafał Kapler.

W trakcie procesu pełnomocnik NCS, radca prawny Michał Kurzyński wnioskował o to, by sąd oddalił pozew. Argumentował, że "wynagrodzenie dodatkowe" w żądanej kwocie jest sprzeczne z ustawą o Euro 2012. Tyle tylko, że - jak replikował pełnomocnik Rafała Kaplera mecenas Krzysztof Wąsowski - to wynagrodzenie za wykonaną przez 37 miesięcy pracę, a nie premia.

Rafał Kapler został odwołany z Narodowego Centrum Sportu po tym jak okazało się, że obiekt nie jest gotowy na rozegranie planowanego meczu o Superpuchar Polski. Kapler formalnie sam podał się do dymisji, ale zgodnie z kontraktem, zażądał premii w wysokości ponad pół miliona złotych. Ponieważ minister sportu Joanna Mucha wypłatę wstrzymała, były szef NCS domagał się pieniędzy z odsetkami, które gwarantował mu kontrakt.

Premię - w wysokości 570 tysięcy złotych - Rafałowi Kaplerowi umowa gwarantowała pod dwoma warunkami: oddania Stadionu Narodowego do użytku i sprawnego przeprowadzenia na nim meczów podczas Mistrzostw Europy 2012. Jakość wykonania czy nawet termin oddania stadionu do użytku - który przekroczono o kilka miesięcy - nie miały znaczenia.