Śledztwo w sprawie głośnego mordu zostało zakończone. – Rafał N. odpowie za zabójstwo, a jego kolega 23-letni Bartłomiej K. za nie udzielenie pomocy ofierze – mówi prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Do zbrodni oszło w nocy z 15 na 16 lutego tego roku. 20-letni Mateusz wraz ze swoją dziewczyną bawili się w jednym z klubów. Po wyjściu z lokalu usiedli na murku i rozmawiali. W pobliżu przechodziło dwóch mężczyzn. Jeden z nich uderzył młodą kobietę otwartą dłonią w twarz i odszedł. Zareagował na to 20-latek, który pobiegł za napastnikiem. Wtedy ten wyjął nóż i ugodził nim kilkanaście razy z dużą siłą pokrzywdzonego. Podejrzanemu Rafałowi N. przedstawiono zarzuty zabójstwa oraz naruszenia nietykalności cielesnej towarzyszącej pokrzywdzonemu kobiety, jego kolega odpowie za pomocnictwo.
Tuż po tragedii policja zabezpieczyła miejsca zdarzenia, przesłuchała świadków i zabezpieczyła nagrania z kamer monitoringu miejskiego. Komendant Miejski Policji w Łodzi powołał specjalną grupę złożoną z najbardziej doświadczonych policjantów do wyjaśnienia okoliczności zabójstwa. Wyznaczono też 5 tys. zł nagrody za pomoc w ustaleniu tożsamości sprawców. W sobotę po południu policja zatrzymała poszukiwanych. Kiedy funkcjonariusze dojeżdżali do domu Rafała N., ten stawił się w komisariacie. Krótko po nim zatrzymany został jego 23-letni kolega Bartłomiej K.
Policja zabezpieczyła nóż, który sprawca porzucił ulicy. Według prokuratury ostrze noża ma ok. 12 cm długości.
Podczas przesłuchania Rafał N. przyznał się do zabójstwa, później jednak zmienił zdanie i twierdził, że nie chciał zabić, a jedynie nastraszyć. Jak mówił, zadając ciosy, był przekonany, że trafia w kurtkę. Powiedział też, że w sobotę pił alkohol i zażywał narkotyki. Potwierdził, że uderzył kobietę w twarz, ale nie wie, dlaczego; zasłaniał się niepamięcią.