To była iście koronkowa robota, ale też i bardzo czasochłonna. – Ale udało się i to jest najważniejsze – cieszą się olsztyńscy policjanci.
W styczniu 2002 roku w wannie w jednym z olsztyńskim mieszkań znaleziono ciało mężczyzny. Popełnił samobójstwo. Policjanci ustalili, że mieszkał w Olsztynie od około 10 lat. Miał dowód na nazwisko Zbigniewa T.
Wynajmował mieszkanie wraz z konkubiną, ale w ostatnich tygodniach życia mieszkał sam. Gdy przez kilkanaście dni kobieta nie mogła się z nim skontaktowała się z policją. Do wynajmowanego lokalu mundurowi weszli wraz ze strażą pożarną. Znaleźli tam zwłoki mężczyzny. Tak jak kobieta myśleli, że jest to Zbigniew T. Skontaktowali się z jego najbliższymi mieszkającymi na wsi pod Olsztynem. – To nie jest możliwe, że nie żyje. Wczoraj pił alkohol, a teraz śpi – powiedzieli policjantom bliscy Zbigniewa T.
Okazało się, że mężczyzna jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku zgubił dowód osobisty w jednej z dyskotek i to nim posługiwał się zmarły kilka dni wcześniej mężczyzna. Przez kilka miesięcy policjanci próbowali ustalić kim był. Jednak nie udało im się to i został on pochowany jako NN czyli osoba o nieustalonych personaliach.
Policjanci z Olsztyna do sprawy wrócili w ubiegłym roku. – Jeszcze raz przeanalizowano akta – opowiada Anna Fic, rzecznik komendy wojewódzkiej w Olszynie. Dodaje, że wtedy skupiono się na szczegółowej analizie wieku, znakach szczególnych oraz rozmowach z osobami, z którymi za życia miał kontakt zmarły.