Przed mjr. Waldemarem Nowakowskim leżą karabiny i pistolety. Po wieloletniej sądowej batalii, która oparła się aż o Strasburg, otrzymał je z powrotem. Wśród nich jest m.in. vis, który był używany w czasie powstańczych walk na Żoliborzu, a także unikalny egzemplarz pistoletu maszynowego UD 40. W sumie jego kolekcja liczy niemal 200 sztuk broni.
Nowakowski teraz ją porządkuje, jego asystent opisuje i wiesza na ścianie.
– Do końca życia będę miał niesmak, że wystąpiłem wobec państwa polskiego. Zawsze będę pamiętał, że policja potraktowała mnie jak terrorystę – mówi Waldemar Nowakowski.
Powstaniec jest właścicielem jednego z najciekawszych w kraju prywatnego zbioru broni i pamiątek historycznych związanych z wojskowością – liczy on ponad tysiąc egzemplarzy. Niebawem będzie można je oglądać, bo zarejestrował Muzeum im. mjr. Władysława Nowakowskiego, ps. Żubr. – Nazwałem go imieniem ojca. Być może zbiory uda się uporządkować i udostępnić zwiedzającym 1 sierpnia w rocznicę wybuchu powstania – mówi nam mjr Nowakowski.
Przez sześć lat losy kolekcji Nowakowskiego bulwersowały środowisko warszawskich kombatantów i powstańców. W jego obronie stanęli m.in. Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, prof. Jan S. Ciechanowski, dyrektor Urzędu ds. Kombatantów, gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich.