Wojciech Rafał Wiewiórowski jest GIODO od 2010 roku, gdy na tę funkcję powołał go Sejm za zgodą Senatu. Zgłosiła go Platforma Obywatelska, a niemal w ostatniej chwili swojego kandydata wycofało PiS. Kadencja Wiewiórowskiego kończy się 3 sierpnia i do tego czasu posłowie powinni wybrać nowego GIODO. Jak ustaliła „Rz", najprawdopodobniej znów zostanie nim Wiewiórowski. – Postanowiliśmy zgłosić go ponownie, bo dobrze oceniamy jego osiągnięcia – tłumaczy sekretarz Klubu PO Paweł Olszewski.
PiS tym razem nie wystawiło swojego kandydata, bo – jak tłumaczy szef klubu Mariusz Błaszczak – „nie ma w Sejmie miejsca na debatę na ten temat". – Pan Wiewiórowski jest nieaktywny i niewiele słychać o jego działaniach – dodaje poseł.
Działalność GIODO pozytywnie oceniają jednak organizacje pozarządowe. – W 2010 r. nasze obawy budził fakt, że wcześniejszym miejscem pracy pana Wiewiórowskiego było MSW, gdzie tworzył bazy danych – przypomina Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon monitorującej nowe formy nadzoru nad społeczeństwem. – Jego kadencja pokazała jednak, że działa niezależnie, a przestrzeganie zasad ochrony danych kontrolował też w organach administracji.
W 2012 r. Wiewiórowski protestował przeciw porozumieniu ACTA, które uznał za groźne dla praw konstytucyjnych. Informował też o nieprawidłowościach w spisie powszechnym i doprowadził do zmiany procedury wystawiania Karty warszawiaka upoważniającej do tańszych przejazdów w stolicy. W porozumieniu z urzędem miasta Ministerstwo Finansów sprawdzało, czy osoby, które złożyły wniosek o kartę, płacą w stolicy podatki. Zdaniem GIODO było to bezprawne.
Na przełomie lat 2013 i 2014 zaczął wydawać proboszczom decyzje nakazujące odnotowywanie w księgach chrztu aktów wystąpienia z Kościoła katolickiego (apostazji), a ostatnio postanowił wkroczyć do Ministerstwa Obrony Narodowej, by zbadać funkcjonującą tam bazę danych DNA żołnierzy i pracowników cywilnych.