We wtorek od rana policjanci, saperzy i strażacy z powodu e-maili o podłożeniu bomb byli wzywani do kolejnych urzędów w kraju. Przeszukiwali pomieszczenia, korytarze, windy i wszystkie zakamarki sprawdzając, czy w jakimś miejscu nie zostały podłożone ładunki wybuchowe. Część urzędów z obawy, że groźba może być realna, przeprowadziła ewakuacje.
- Alarmy bombowe okazały się fałszywe, w żadnym z urzędów nie znaleźliśmy ładunków wybuchowych. Wszystko wskazuje na to, że za nieprawdziwymi informacjami stała jedna i ta sama osoba. E-maile miały bowiem taką samą treść, były kopiowane i wysyłane do kolejnych urzędów. Wszystko działo się w krótkim przedziale czasowym – mówi Rz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.
E-maile, które dzisiaj rano znaleźli w poczcie elektronicznej szefowie urzędów i instytucji były napisane nieskładnie, z błędami. Ich tajemniczy nadawca ostrzegał, że w urzędzie jest podłożona bomba, która podczas wybuchu „rozpyli bakterie i śmiercionośny gaz bojowy". Autor e-maili twierdził, że wybuch bomby ma nastąpić w samo południe.
Jak podało radio RMF FM, które pierwsze ujawniło informacje o ostrzeżeniach dotyczących rzekomych bomb, komunikaty trafiły do kilkudziesięciu miejsc w kraju: w tym m.in. do urzędów skarbowych, celnych, urzędów miast, prokuratur, sądów, a nawet niektórych komend policji. Otrzymały je również delegatury NIK w terenie oraz placówki inspekcji pracy. Fałszywe ostrzeżenia były rozsyłane najczęściej na adres skrzynek elektronicznych urzędów i instytucji m.in. w Warszawie, Lublinie, Łodzi, Kielcach, Krakowie, Radomiu, Białymstoku, Płocku i Wrocławiu. Chociaż policja – po wcześniejszej analizie zagrożenia - tego nie zalecała, to w wielu urzędach zdecydowano się na ewakuację pracowników.
- Naczelnik naszego urzędu zawiadomił policję i zarządził ewakuację. Dokładnie 159 osób na około godzinę musiało wyjść z budynku. Wróciły dopiero kiedy policjanci, saperzy i strażacy sprawdzili pomieszczenia – mówi „Rz" Barbara Kiraga z Urzędu Skarbowego w Radomiu.