Fałszywy alarm bombowy sparaliżował urzędy

„Uciekajcie, zginą ludzie, bomba wybuchnie o godzinie 12-tej” – e-maile z takim ostrzeżeniem trafiły dziś do co najmniej kilkudziesięciu instytucji i urzędów w kraju. Policja uważa, że ich autorem jest jedna i ta sama osoba. Ustalają jej tożsamość.

Publikacja: 22.07.2014 18:12

Fałszywy alarm bombowy sparaliżował urzędy

Foto: Policja

We wtorek od rana policjanci, saperzy i strażacy z powodu e-maili o podłożeniu bomb byli wzywani do kolejnych urzędów w kraju. Przeszukiwali pomieszczenia, korytarze, windy i wszystkie zakamarki sprawdzając, czy w jakimś miejscu nie zostały podłożone ładunki wybuchowe. Część urzędów z obawy, że groźba może być realna, przeprowadziła ewakuacje.

- Alarmy bombowe okazały się fałszywe, w żadnym z urzędów nie znaleźliśmy ładunków wybuchowych. Wszystko wskazuje na to, że za nieprawdziwymi informacjami stała jedna i ta sama osoba. E-maile miały bowiem taką samą treść, były kopiowane i wysyłane do kolejnych urzędów. Wszystko działo się w krótkim przedziale czasowym – mówi Rz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

E-maile, które dzisiaj rano znaleźli w poczcie elektronicznej szefowie urzędów i instytucji były napisane nieskładnie, z błędami. Ich tajemniczy nadawca ostrzegał, że w urzędzie jest podłożona bomba, która podczas wybuchu „rozpyli bakterie i śmiercionośny gaz bojowy". Autor e-maili twierdził, że wybuch bomby ma nastąpić w samo południe.

Jak podało radio RMF FM, które pierwsze ujawniło informacje o ostrzeżeniach dotyczących  rzekomych bomb, komunikaty  trafiły do kilkudziesięciu miejsc w kraju: w tym m.in. do urzędów skarbowych, celnych, urzędów miast, prokuratur, sądów, a nawet niektórych komend policji. Otrzymały je również delegatury NIK w terenie oraz placówki inspekcji pracy. Fałszywe ostrzeżenia były rozsyłane najczęściej na adres skrzynek elektronicznych urzędów i instytucji m.in. w Warszawie, Lublinie, Łodzi, Kielcach, Krakowie, Radomiu, Białymstoku, Płocku i Wrocławiu. Chociaż policja – po wcześniejszej analizie zagrożenia - tego nie zalecała, to w wielu urzędach zdecydowano się na ewakuację pracowników.

- Naczelnik naszego urzędu zawiadomił policję i zarządził ewakuację. Dokładnie 159 osób na około godzinę musiało wyjść z budynku. Wróciły dopiero kiedy policjanci, saperzy i strażacy sprawdzili pomieszczenia – mówi „Rz" Barbara Kiraga z Urzędu Skarbowego w Radomiu.

Jednak w części instytucji skończyło się na policyjnych sprawdzeniach. Np. w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach, do którego również trafił e-mail o bombie, ewakuacji nie było.

– Nie bagatelizujemy zagrożenia, wezwaliśmy policjantów, którzy szybko sprawdzili budynek i nic nie znaleźli. Uznaliśmy więc, że nie ma potrzeby ewakuacji, która paraliżuje funkcjonowanie urzędu – mówi „Rz" Iwona Sinkiewicz, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. - Kilka tygodni temu mieliśmy podobną sytuację, tyle że wtedy fałszywy alarm dotyczył rzekomego podłożenia wąglika – mówi rzeczniczka.

W niektórych miastach policyjne sprawdzenia objęły po kilkanaście urzędów, w innych, jak na przykład w woj. łódzkim – około 30. Łącznie w całym kraju mogło ich być ponad sto.

Dokładne koszty akcji, w którą oprócz policji byli zaangażowani także strażacy, zostaną dopiero podliczone.

Tymczasem poszukiwaniem autora e-maili już zajmują się policjanci zwalczający cyberprzestępczość. Jeżeli ustalą winowajcę, grozi mu nie tylko do ośmiu lat więzienia. Może on również zostać obciążony kosztami policyjnej akcji – chociaż z doświadczenia wynika, że zwykle są to osoby nie posiadające majątku, który by pozwalał na ich finansowe ukaranie.

Czym się kierował autor rozsyłający fałszywe ostrzeżenia?

- Zwykle tacy sprawcy chcą wywołać zamieszanie i sparaliżować pracę instytucji – zaznacza jeden z policjantów ścigający takie przestępstwa. – Zdarzają się osoby, które np. informują o bombie w sądzie chcąc uniknąć rozprawy albo nastolatkowie próbujący w taki sposób wymigać się od klasówki – dodaje.

Rok temu, w czerwcu 2013 r. podobne zamieszanie wywołał Marcin L., podejrzany o rozsyłanie e-maili o podłożeniu bomb do 22 instytucji w kraju. Miał je kolportować przebywając w Wlkp. Brytanii. Ewakuowano wówczas 2,5 tys. osób. Podejrzany o tamte fałszywe alarmy został zatrzymany kilka dni później na lotnisku w Pyrzowicach, kiedy wrócił do kraju. Z opinii psychiatrów wykonanej na zlecenie prokuratury wynika, że L. w chwili popełnienia czynu był całkowicie niepoczytalny.

We wtorek od rana policjanci, saperzy i strażacy z powodu e-maili o podłożeniu bomb byli wzywani do kolejnych urzędów w kraju. Przeszukiwali pomieszczenia, korytarze, windy i wszystkie zakamarki sprawdzając, czy w jakimś miejscu nie zostały podłożone ładunki wybuchowe. Część urzędów z obawy, że groźba może być realna, przeprowadziła ewakuacje.

- Alarmy bombowe okazały się fałszywe, w żadnym z urzędów nie znaleźliśmy ładunków wybuchowych. Wszystko wskazuje na to, że za nieprawdziwymi informacjami stała jedna i ta sama osoba. E-maile miały bowiem taką samą treść, były kopiowane i wysyłane do kolejnych urzędów. Wszystko działo się w krótkim przedziale czasowym – mówi Rz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Pozostało 81% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej