Czy jesteśmy skazani na bylejakość naszej polityki? To pytanie najczęściej przewijające się przez karty najnowszej książki Czesława Bieleckiego pt. „Jest alternatywa".
Jeśli istnieje taki specjalistyczny gatunek literacki jak polityczny esej sieroty po PO–PiS, książka Bieleckiego na pewno należeć będzie do klasyki tego gatunku. Bo jego diagnozy nie spodobają się fanatycznym sympatykom Platformy Obywatelskiej, której niefrasobliwość ostro krytykuje Bielecki. Ale też nie będą się one podobały zagorzałym zwolennikom Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ w esejach nie brak krytycznych uwag również pod adresem jego ugrupowania.
Bieleckiemu nie chodzi jednak o mrzonki o narodowym pojednaniu, lecz raczej pokazanie, jak narodowy konflikt doprowadza do marnowania szans, a nawet do zagrożenia naszego państwa w kilku wymiarach – militarnym, demograficznym i ekonomicznym.
Ani Wschód, ani Zachód
„To prawda, PiS-owi nie udało się z szemranym towarzystwem Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony zbudować w dwa lata kraju Prawa i Sprawiedliwości – konstatuje Bielecki. – Jednak to nie oznacza, że bezprawie i niesprawiedliwość mają się panoszyć bezterminowo i bez alternatywy".
Były lider Ruchu Stu twierdzi, że Polacy tracą swoją szansę. „Rozkład władzy spowodował spór o smoleńską tragedię – bezsensowny, jak niejeden spór w naszej historii. Obie strony miały swoje racje, które jednak pod koniec przesłoniły rację stanu – nasz interes narodowy" – opisuje Bielecki, zaznaczając również, że choć dystansuje się od wojny polsko-polskiej, racje w niej nie są rozłożone symetrycznie, bo rządzący zawsze ponoszą większą odpowiedzialność.