Darowizny dla gmin od inwestorów wiatrowych budzą kontrowersje, a Centralne Biuro Antykorupcyjne uważa, że to zakamuflowana forma korupcji. Tak oceniła przyjęcie ponad 2 mln zł przez gminę Przerośl na Podlasiu od firmy stawiającej wiatraki i zawiadomiła prokuraturę. Ale śledczy nie widzą w tym nic nagannego. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", prokuratura w Suwałkach właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie.
– Stwierdziliśmy, że brak jest znamion przestępstwa. Nie można uznać, że darowizna dla gminy to korzyść majątkowa. Gmina Przerośl przyjęła ją legalnie, a tych pieniędzy nikt nie wziął do kieszeni – mówi Józef Murawko, szef wydziału śledczego w Prokuraturze Okręgowej w Suwałkach.
CBA jest oburzone rozstrzygnięciem. Zwłaszcza że choć wykryło nieprawidłowości, to prowadzenie czynności w śledztwie powierzono policji.
Kupowanie decyzji
Taki sponsoring gmin przez biznes pod postacią darowizn to coraz częstsze zjawisko. Przypomina transakcję: inwestor daje gotówkę, a gmina tak zmienia plan zagospodarowania, by dopuszczał budowę farm wiatrowych. Tak właśnie było w gminie Przerośl. Zawarła ona umowy cywilnoprawne z firmą budującą wiatraki i zainkasowała łącznie 2 mln 252 tys. zł. Wszystko za zgodą wójta i radnych. Pieniądze przeznaczono m.in. na pokrycie kosztów tworzenia planu zagospodarowania przestrzennego, ale i gminne inwestycje.
Transakcję skontrolowało CBA i jesienią 2013 r. zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu korupcji. – Ujawniliśmy fakty przemawiające za tym, że mogło dojść do złamania prawa – mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. – Badaliśmy współfinansowanie przez firmy prywatne sporządzania oraz zmiany miejscowego studium i planów zagospodarowania przestrzennego w zakresie możliwości budowy farm wiatrowych poprzez zawieranie porozumień i umów sponsoringu – dodaje.