Bycie Europejczykiem nie polega na produkowaniu coraz większej liczby przepisów – mówi „Rzeczpospolitej" Frans Timmermans, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ambitny Holender to faktyczny numer dwa w KE. To on odpowiada za przygotowanie rocznego programu prac, to jego zgodę musi uzyskać każdy komisarz, który przychodzi z nową propozycją legislacyjną, i to jemu przewodniczący Jean-Claude Juncker powierzył plan uproszczeń administracyjnych.
Lubiący media, mówiący biegle w sześciu językach europejskich (nie licząc dialektu limburskiego z jego rodzinnego miasta Maastricht) Timmermans uczestniczy razem z Junckerem we wszystkich konsultacjach politycznych z liderami Parlamentu Europejskiego. On też w każdą środę wychodzi do dziennikarzy, żeby opowiedzieć o ustaleniach cotygodniowego kolegium komisarzy. Teraz dostał najtrudniejsze chyba zadanie ze wszystkich członków KE: ograniczyć legislacyjne zapędy biurokracji. Tej samej, o której Elżbieta Bieńkowska powiedziała ostatnio, że „działa gorzej niż polska".