Bycie Europejczykiem nie polega na produkowaniu coraz większej liczby przepisów – mówi „Rzeczpospolitej" Frans Timmermans, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ambitny Holender to faktyczny numer dwa w KE. To on odpowiada za przygotowanie rocznego programu prac, to jego zgodę musi uzyskać każdy komisarz, który przychodzi z nową propozycją legislacyjną, i to jemu przewodniczący Jean-Claude Juncker powierzył plan uproszczeń administracyjnych.
Lubiący media, mówiący biegle w sześciu językach europejskich (nie licząc dialektu limburskiego z jego rodzinnego miasta Maastricht) Timmermans uczestniczy razem z Junckerem we wszystkich konsultacjach politycznych z liderami Parlamentu Europejskiego. On też w każdą środę wychodzi do dziennikarzy, żeby opowiedzieć o ustaleniach cotygodniowego kolegium komisarzy. Teraz dostał najtrudniejsze chyba zadanie ze wszystkich członków KE: ograniczyć legislacyjne zapędy biurokracji. Tej samej, o której Elżbieta Bieńkowska powiedziała ostatnio, że „działa gorzej niż polska".
– Ta administracja bardziej przypomina mi starą, zastałą polską administrację z lat 90. niż tę, w której ja uczestniczyłam – powiedziała polska komisarz Radiu Zet.
Timmermans nie zgadza się z krytyką. – Od 1986 roku pracuję w różnych administracjach (ale nie w polskiej – red.) i ta brukselska jest zdecydowanie najwyższej jakości – uważa Holender. Chwali system obiektywnych konkursów, który przyciąga świetnych kandydatów z 28 państw członkowskich. Ale przyznaje: nawet genialni ludzie mogą tworzyć niegenialne rzeczy. – Naszą rolą jako polityków jest sprawienie, żeby urzędnicy zajmowali się właściwymi rzeczami – powiedział Timmermans.
Mniej przepisów
Pierwsze ćwiczenie już się rozpoczęło. Wszystkie dyrekcje generalne i nadzorujący je komisarze przedstawiają Timmermansowi swoje propozycje na 2015 rok. Ten kompiluje z nich jeden plan prac, który cała Komisja ma przyjąć 17 grudnia. Wiceszef KE przyznaje, że zadanie jest trudne. Bo każdy urzędnik chce mieć jak najwięcej inicjatyw i uważa, że raczej tworzenie prawa niż jego skreślanie świadczy o urzędniczej przydatności. Do tego dochodzi Parlament Europejski, który także jest zdania, że o przydatności Unii dla obywateli i biznesu świadczy liczba przepisów.