Unia Europejska planuje ograniczyć ilość przepisów

Kolejne podejście do ograniczenia unijnej legislacji

Aktualizacja: 10.12.2014 07:28 Publikacja: 10.12.2014 01:00

Anna Słojewska

Anna Słojewska

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Bycie Europejczykiem nie polega na produkowaniu coraz większej liczby przepisów – mówi „Rzeczpospolitej" Frans Timmermans, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ambitny Holender to faktyczny numer dwa w KE. To on odpowiada za przygotowanie rocznego programu prac, to jego zgodę musi uzyskać każdy komisarz, który przychodzi z nową propozycją legislacyjną, i to jemu przewodniczący Jean-Claude Juncker powierzył plan uproszczeń administracyjnych.

Lubiący media, mówiący biegle w sześciu językach europejskich (nie licząc dialektu limburskiego z jego rodzinnego miasta Maastricht) Timmermans uczestniczy razem z Junckerem we wszystkich konsultacjach politycznych z liderami Parlamentu Europejskiego. On też w każdą środę wychodzi do dziennikarzy, żeby opowiedzieć o ustaleniach cotygodniowego kolegium komisarzy. Teraz dostał najtrudniejsze chyba zadanie ze wszystkich członków KE: ograniczyć legislacyjne zapędy biurokracji. Tej samej, o której Elżbieta Bieńkowska powiedziała ostatnio, że „działa gorzej niż polska".

– Ta administracja bardziej przypomina mi starą, zastałą polską administrację z lat 90. niż tę, w której ja uczestniczyłam – powiedziała polska komisarz Radiu Zet.

Timmermans nie zgadza się z krytyką. – Od 1986 roku pracuję w różnych administracjach (ale nie w polskiej – red.) i ta brukselska jest zdecydowanie najwyższej jakości – uważa Holender. Chwali system obiektywnych konkursów, który przyciąga świetnych kandydatów  z 28 państw członkowskich. Ale przyznaje: nawet genialni ludzie mogą tworzyć niegenialne rzeczy. – Naszą rolą jako polityków jest sprawienie, żeby urzędnicy zajmowali się właściwymi rzeczami – powiedział Timmermans.

Mniej przepisów

Pierwsze ćwiczenie już się rozpoczęło. Wszystkie dyrekcje generalne i nadzorujący je komisarze przedstawiają Timmermansowi swoje propozycje na 2015 rok. Ten kompiluje z nich jeden plan prac, który cała Komisja ma przyjąć 17 grudnia. Wiceszef KE przyznaje, że zadanie jest trudne. Bo każdy urzędnik chce mieć jak najwięcej inicjatyw i uważa, że raczej tworzenie prawa niż jego skreślanie świadczy o urzędniczej przydatności. Do tego dochodzi Parlament Europejski, który także jest zdania, że o przydatności Unii dla obywateli i biznesu świadczy liczba przepisów.

Timmermans, w ślad za Junckerem, jest innego zdania: przepisów powinno być mniej, a KE powinna działać w mniejszej liczbie dziedzin, za to z większym poświęceniem, na przykład w priorytetowych dla Junckera planie inwestycyjnym, unii energetycznej czy gospodarce cyfrowej.

Już w przyszłym tygodniu Bruksela wskaże przepisy, które warto uchylić. Przedstawi też listę rozpatrywanych już propozycji, które powinny trafić na półkę. Jako przykład można wymienić urlopy macierzyńskie. Dziś w każdym kraju różna jest ich długość, ale od ośmiu lat trwają próby częściowej harmonizacji w tej dziedzinie. Timmermans pragmatycznie sugeruje, że skoro nie można się porozumieć, to lepiej z tego zrezygnować. Bo kwestia urlopów macierzyńskich jest bardzo silnie uwarunkowana kulturowo.

Inny przykład to... wielkość sitek pryszniców. Jest propozycja przepisu ograniczającego ilość wody lejącej się z prysznica, tak aby doprowadzić do większych oszczędności. Zdaniem Timmermansa nie ma to większego sensu, bo w krajach UE różne są systemy hydrauliczne. I choć cel jest słuszny, bo lepiej zużywać mniej wody, to akurat ta metoda nie musi być najlepsza. – Cele są ważniejsze niż konkretne sposoby ich osiągnięcia. W niektórych sytuacjach powinniśmy rozważyć przyznanie państwom członkowskim większej swobody. Bo mamy w UE różnorodność – mówi wiceprzewodniczący KE.

Plan, który będzie przedstawiony w przyszłym tygodniu, to dopiero początek. W ciągu 2015 roku Timmermans przygotuje projekt dostosowania legislacji unijnej do nowych wyzwań i przedstawi go Parlamentowi Europejskiemu i Radzie Europejskiej. Bo choć Komisji Europejskiej łatwiej jest zablokować nowe inicjatywy – wystarczy ograniczyć zapędy urzędników czy poszczególnych komisarzy – to trudniej wycofać przepisy już istniejące. Do tego wymagana jest zgoda PE i państw członkowskich. Podobne trudności mogą się pojawić, gdy KE będzie chciała wycofać się z już rozpoczętych negocjacji między instytucjami. Presja polityczna może być wtedy zbyt duża.

Biurokracja silniejsza

Juncker nie jest pierwszym przewodniczącym Komisji Europejskiej, który stawia sobie za cel uproszczenia administracyjne, nawet jeśli efektem miałaby być rezygnacja z części przepisów. Jego poprzednik Jose Barroso, który był szefem KE przez dwie kadencje, próbował tego dwukrotnie. Najpierw poprzez komisarza Güntera Verheugena, który zajmował się przedsiębiorstwami. Sfrustrowany Niemiec stwierdził w pewnym momencie, że w Brukseli rządzą nie komisarze, tylko urzędnicy, a konkretnie ci najwyżsi rangą, czyli dyrektorzy generalni. W rewanżu „życzliwi" podsunęli tabloidom zdjęcia mające dowodzić pozamałżeńskiego romansu Verheugena, co znacznie osłabiło jego pozycję w KE.

Potem do odbiurokratyzowania Barroso wynajął człowieka z zewnątrz – byłego premiera Bawarii Edmunda Stoibera. I ten jednak wiele nie zdziałał. I to nie tylko z powodu oporu biurokratów, ale także politycznego weta stawianego często przez eurodeputowanych i rządy krajów członkowskich. Juncker uważa, że tym razem może mu się udać, bo z odbiurokratyzowania Unii uczynił jeden ze swoich priorytetów i zadanie powierzył człowiekowi, który jest jego prawą ręką. Poza tym wobec rosnącej popularności eurosceptyków coraz większa jest świadomość, że wizerunek UE musi się zmienić.

Bycie Europejczykiem nie polega na produkowaniu coraz większej liczby przepisów – mówi „Rzeczpospolitej" Frans Timmermans, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ambitny Holender to faktyczny numer dwa w KE. To on odpowiada za przygotowanie rocznego programu prac, to jego zgodę musi uzyskać każdy komisarz, który przychodzi z nową propozycją legislacyjną, i to jemu przewodniczący Jean-Claude Juncker powierzył plan uproszczeń administracyjnych.

Lubiący media, mówiący biegle w sześciu językach europejskich (nie licząc dialektu limburskiego z jego rodzinnego miasta Maastricht) Timmermans uczestniczy razem z Junckerem we wszystkich konsultacjach politycznych z liderami Parlamentu Europejskiego. On też w każdą środę wychodzi do dziennikarzy, żeby opowiedzieć o ustaleniach cotygodniowego kolegium komisarzy. Teraz dostał najtrudniejsze chyba zadanie ze wszystkich członków KE: ograniczyć legislacyjne zapędy biurokracji. Tej samej, o której Elżbieta Bieńkowska powiedziała ostatnio, że „działa gorzej niż polska".

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Franciszek zdecydował co dalej z abp. Markiem Jędraszewskim
Kraj
Leszek Miller: Sprawa Romanowskiego? Mogło dojść do prawniczego sabotażu
Kraj
Lawina wniosków o uchylenie immunitetów posłów PiS. W tle miesięcznice i sporny wieniec
Kraj
Pięć osób w szpitalu. W Lublinie autobus wjechał w przystanek
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Kraj
Joanna Ćwiek-Świdecka: Prezydent deklaruje weto w sprawie aborcji, koalicja szuka planu B