Reklama

"Rzeczpospolita" o Białorusinie

Białorusin, który został skazany w Polsce za to, że przez osiem lat oszukiwał WSI, na ojczyźnie jest poszukiwany za „zdradę państwową”.

Aktualizacja: 17.12.2014 18:28 Publikacja: 17.12.2014 17:00

"Rzeczpospolita" o Białorusinie

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Obywatel Białorusi Aleksandr L. został skazany w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Warszawie na siedem lat więzienia. Z jawnej sentencji wyroku wynika, że w latach 1999-2007 pozorował on współpracę wywiadowczą z polską Wojskową Służbą Informacyjną, której odpłatnie miał przekazywać bezwartościowe informacje. Prawdopodobnie dzięki tej współpracy miał zarobić 319 tys. dolarów i 18 tys. euro.

Według tych informacji, Białorusin miał przekazywać nieprawdziwe informacje m.in. na temat rzekomych agentów białoruskich służb, zajmujących wysokie stanowiska w najważniejszych instytucjach państwowych w Polsce. Ponadto miał on przekazać WSI fałszywą listę oficerów białoruskiego KGB, lecz Sąd ujawnił, że były to przerobione ogólnodostępne dokumenty z czasów ZSRR. Według Sądu, współpraca z Aleksandrem L. spowodowała, że WSI podjęła „nieefektywne działania operacyjne".

Co ciekawie, Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżała Białorusina o współpracę z obcymi służbami i w konsekwencji o celowe wprowadzenie w błąd WSI, jednak Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Aleksandr L. nie jest winny udziału w obcym wywiadzie.

„Rzeczpospolita" dotarła do artykułu „Polski wywiad oskarża Białorusina o szpiegostwo i przetrzymuję go w więzieniu od 2,5 roku", opublikowanego w białoruskiej gazecie Komsomolskaja Prawda jeszcze w marcu tego roku. Wszystko wskazuje na to, że bohaterem tego artykułu jest skazany w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Warszawie Aleksandr L.

Komsomolskaja Prawda, powołując się na rzecznika białoruskiego KGB Artura Strecha podaje, że 41-letni Aleksandr L. jest mieszkańcem białoruskiego Brześcia. W 1994 roku ukończył Instytut Straży Granicznej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji w podmoskiewskiej miejscowości Golicyno. Tuż po tym studiował w Instytucie Bezpieczeństwa Narodowego na Białorusi, a w 1996 roku został przyjęty na służbę do brzeskiego wydziału KGB. Co prawda, przepracował on tam niedługo, ponieważ już w listopadzie 1997 roku został zwolniony.

Reklama
Reklama

"Później został zwerbowany przez polski wywiad, a 15 listopada 2011 roku został zatrzymany w Białej Podlaskiej podczas przekazania informacji" – komentuje białoruskiej gazecie rzecznik KGB Artur Strech. – W związku z informacjami, które uzyskaliśmy od białoruskiej ambasady w Polsce, w listopadzie 2011 roku wobec niego zostało wszczęte postępowanie karne zgodnie z artykułem 356. białoruskiego k.k. „Zdrada państwa".

Tymczasem rodzice oskarżonego Białorusina nie wierzą w winę swego syna i twierdzą, że był on wykorzystywany przez WSI. "Aleksandra świadomie wykorzystywali przez kilka lat, wiedząc, że został on zwolniony z KGB jeszcze w 1997 roku. Jakie on mógł przekazywać im informacje, jeżeli w trakcie służby zajmował się przemytem na granicy" – mówi Komsomolskiej Prawdzie ojciec skazanego w Polsce Białorusina.

„Polscy agenci zdawali sobie sprawę z tego, że informacje, które przekazywał Aleksandr L. można znaleźć w internecie. Więc wykorzystywali go w celach zarobkowych. Swoim przełożonym raportowali, że przekazują swemu „szpiegowi" 100 tys. dolarów, a w rzeczywistości przekazywali kilka razy mniej. Resztę wkładali sobie do kieszeni" – sugerują autorzy artykułu.

"Mamy wątpliwości, że dostał on od polskiego wywiadu ponad 300 tys. dolarów, ponieważ żył on bardzo skromnie" – twierdzą rodzice Aleksandra L. cytowani przez Komsomolską Prawdę. "Pojechał w listopadzie 2011 roku do Polski na zakupy i zniknął" – mówią.

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie na razie jest nieprawomocny. Apelację zapowiedziała i obrona, i prokuratura. Druga będzie się domagała uznania udziału Aleksandra L. w obcym wywiadzie.

Obywatel Białorusi Aleksandr L. został skazany w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Warszawie na siedem lat więzienia. Z jawnej sentencji wyroku wynika, że w latach 1999-2007 pozorował on współpracę wywiadowczą z polską Wojskową Służbą Informacyjną, której odpłatnie miał przekazywać bezwartościowe informacje. Prawdopodobnie dzięki tej współpracy miał zarobić 319 tys. dolarów i 18 tys. euro.

Według tych informacji, Białorusin miał przekazywać nieprawdziwe informacje m.in. na temat rzekomych agentów białoruskich służb, zajmujących wysokie stanowiska w najważniejszych instytucjach państwowych w Polsce. Ponadto miał on przekazać WSI fałszywą listę oficerów białoruskiego KGB, lecz Sąd ujawnił, że były to przerobione ogólnodostępne dokumenty z czasów ZSRR. Według Sądu, współpraca z Aleksandrem L. spowodowała, że WSI podjęła „nieefektywne działania operacyjne".

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
warszawa
Łazienki Królewskie szukają przyjaciół. Co można zyskać, wstępując do klubu?
warszawa
Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 roku otwiera wystawę stałą. Co na niej zobaczymy?
warszawa
Mieszkańcy Wilanowa kontra Dino. Jak może zakończyć się ten konflikt?
Kraj
Wolność nie jest dana raz na zawsze
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama