Obywatel Białorusi Aleksandr L. został skazany w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Warszawie na siedem lat więzienia. Z jawnej sentencji wyroku wynika, że w latach 1999-2007 pozorował on współpracę wywiadowczą z polską Wojskową Służbą Informacyjną, której odpłatnie miał przekazywać bezwartościowe informacje. Prawdopodobnie dzięki tej współpracy miał zarobić 319 tys. dolarów i 18 tys. euro.
Według tych informacji, Białorusin miał przekazywać nieprawdziwe informacje m.in. na temat rzekomych agentów białoruskich służb, zajmujących wysokie stanowiska w najważniejszych instytucjach państwowych w Polsce. Ponadto miał on przekazać WSI fałszywą listę oficerów białoruskiego KGB, lecz Sąd ujawnił, że były to przerobione ogólnodostępne dokumenty z czasów ZSRR. Według Sądu, współpraca z Aleksandrem L. spowodowała, że WSI podjęła „nieefektywne działania operacyjne".
Co ciekawie, Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżała Białorusina o współpracę z obcymi służbami i w konsekwencji o celowe wprowadzenie w błąd WSI, jednak Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Aleksandr L. nie jest winny udziału w obcym wywiadzie.
„Rzeczpospolita" dotarła do artykułu „Polski wywiad oskarża Białorusina o szpiegostwo i przetrzymuję go w więzieniu od 2,5 roku", opublikowanego w białoruskiej gazecie Komsomolskaja Prawda jeszcze w marcu tego roku. Wszystko wskazuje na to, że bohaterem tego artykułu jest skazany w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Warszawie Aleksandr L.
Komsomolskaja Prawda, powołując się na rzecznika białoruskiego KGB Artura Strecha podaje, że 41-letni Aleksandr L. jest mieszkańcem białoruskiego Brześcia. W 1994 roku ukończył Instytut Straży Granicznej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji w podmoskiewskiej miejscowości Golicyno. Tuż po tym studiował w Instytucie Bezpieczeństwa Narodowego na Białorusi, a w 1996 roku został przyjęty na służbę do brzeskiego wydziału KGB. Co prawda, przepracował on tam niedługo, ponieważ już w listopadzie 1997 roku został zwolniony.