Reklama

Lech Wałęsa: Jestem za systemem prezydenckim

Już najwyższy czas na debatę nad zmianą konstytucji – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi były prezydent Lech Wałęsa.

Aktualizacja: 19.04.2015 23:11 Publikacja: 19.04.2015 21:05

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa

Foto: Fotorzepa/ Piotr Wittman

"Rzeczpospolita": Za dwa lata będziemy obchodzić 20-lecie ustawy zasadniczej, która powstała w szczególnych warunkach historycznych. Polska jest dzisiaj w zupełnie innej sytuacji. Czy nie czas na fundamentalną zmianę systemu i konstytucji?

Lech Wałęsa, były prezydent RP, pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność":
Jestem za systemem prezydenckim na 20 lat. Po tym okresie funkcjonowania konstytucji trzeba będzie ją zmienić.

Zacznijmy od ustroju. Powinniśmy pozostać przy obecnym układzie władzy czy może jednak powinno się wprowadzić system prezydencki z głową państwa z powszechnego wyboru, nawet na czele gabinetu, z szerokimi kompetencjami. A może system kanclerski ze wzmocnioną rolą premiera, z prezydentem wybranym przez Sejm i sprawującym funkcje reprezentacyjne?


Jestem i byłem zwolennikiem systemu prezydenckiego. Oczywiście z dekretami włącznie, które przechodzą przez parlament. Jednak ten musiałby wtedy pracować częściej, szybciej i sprawniej.

Jaki model jest panu najbliższy?


System na wzór francuskiego. Rola prezydenta powinna zostać wzmocniona. Również samorządowców. Wystarczy spojrzeć choćby na polskie miasta. Wojewoda, marszałek, prezydent miasta – i nie wiadomo, kto rządzi i jak. Rola prezydenta, również miast, powinna być wzmocniona i doprecyzowana.

Mam cztery postulaty. Pierwszy: zmiana ordynacji wyborczej do parlamentu. Dopuścić mniejsze partie, a potem regulaminem wyrównać, żeby nie było rozdrobnienia w parlamencie. Do tego konieczna jest zmiana regulaminu w Sejmie, i to jest drugi postulat. Trzeci: należy zabrać pieniądze partiom politycznym. I czwarty: prezydenci, marszałkowie, wójtowie, burmistrzowie i ministrowie niech maksymalnie pełnią dwie kadencje. Nie więcej.

Czyli nastał już dobry czas na zmianę konstytucji?

Tak. Pisana była w innej rzeczywistości, przeciwko mnie. Trzeba ją było później poprawiać, kiedy się okazało, że nie zostałem powtórnie wybrany na prezydenta.

Dzisiaj jest najlepszy czas na debatę. Mamy dwa lata. Wykorzystajmy ten czas. Niech wszyscy się przygotowują, składają propozycje i rozpocznijmy prace nad nową konstytucją Polski na 20-lecie tej obecnej. Powtórzę, wnioskowałbym, żeby na 20 lat dać system prezydencki.

Reklama
Reklama

Dzisiaj prezydent z rządem mogą się blokować przy odrobinie złej woli, na przykład w sprawach prowadzenia polityki międzynarodowej.

Bo ta konstytucja była pisana przeciwko Wałęsie!

A co z Senatem, który miał być izbą namysłu?

W obecnym kształcie jest niepotrzebny. Tylko przebudowany miałby rację bytu. Gdyby tam znaleźli się byli szefowie Polskiej Akademii Nauk, byli prezydenci, premierzy, osoby zasłużone dla państwa, to wtedy Senat ma sens. Można by uzupełnić liczbę senatorów wyborami, żeby było ich 100.

A może zmniejszyć lub zwiększyć liczbę senatorów?

Uzupełnić ludźmi, którzy mają doświadczenie, wiedzę i możliwości. Po zakończeniu kadencji prezydentów, premierów i szefów ważnych instytucji, jak PAN, nie korzysta się z doświadczenia, wiedzy i kontaktów tych osób. Pozwala się im wypaść z obiegu. Ciekawy jest włoski model Senatu.

Reklama
Reklama

Tam tworzy go 315 wybieralnych senatorów oraz siedmiu dożywotnich, głównie byłych premierów i prezydentów. Dożywotnich mianuje prezydent za „wybitne zasługi na polu społecznym, artystycznym, naukowym czy literackim".

Powinniśmy zasłużonych dla Polski przechowywać w Senacie i uzupełniać wyborami, bo pewnie by ich nie wystarczyło.

Odnalazłby się pan w Senacie obok byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego?

Nie miałbym wyboru. Ja w czasie swojej prezydentury naprawdę miałem wielkie możliwości. W pewnych sytuacjach właśnie takich ludzi można by wysyłać, jeśli trzeba coś załatwić.

Nie obawia się pan, że zanudziłby się w Senacie i krzyżówki rozwiązywał?

Mogłoby tak być, ale jednocześnie musiałbym być na każde zlecenie prezydenta i premiera, żeby wyjechać w delegację, załatwiać ważne dla państwa polskiego sprawy.

Reklama
Reklama

Kwestia podziału kompetencji również jest niedookreślona w konstytucji. W 2009 r. Trybunał Konstytucyjny musiał rozpoznać wniosek premiera dotyczący sporu w sprawie określenia centralnego konstytucyjnego organu państwa, który uprawniony jest do reprezentowania RP w posiedzeniach Rady Europejskiej.

Dzisiaj trzeba skorygować odpowiednie zapisy. Jeśli doszłoby do wojny, to nie byłoby czasu na rozpatrywanie, czyje są kompetencje, ale trzeba byłoby rządzić sprawnie. Prezydent jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych i głowa państwa powinna być ośrodkiem koordynującym wszelkie działania polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa. Jak za kolejne 20 lat zdecydujemy się na zmianę systemu, to trzeba będzie inaczej ustawić kompetencje.

W 1999 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski zawetował zmiany w podatkach uchwalone przez rząd AWS–UW, mimo że głowa państwa w kwestiach polityki gospodarczej nie ma wiele do powiedzenia. Po latach przyznał, że tamto weto było jednym z największych błędów jego prezydentury.

Mamy system niezborny, źle ustawiony. Ale przestrzegam przed poprawianiem konstytucji na łapu-capu. Dwa lata debat, dyskusji, przedstawiania propozycji powinno sprawić, że wszelkie za i przeciw byłyby uwzględnione.

Czy zechciałby pan wziąć udział w zespole opracowującym nową konstytucję?

Reklama
Reklama

Oczywiście, że tak, gdyby mnie tylko poproszono.

Również sądownictwo, które jest spadkiem po PRL, pozostawia wiele do życzenia. Rozprawy trwają latami, wyroki zapadają po latach, a czas oczekiwania i przewlekłego procedowania zrujnował już wielu Polaków.

Mamy system niedobry. Sądownictwo musi być niezależne. Prezydent i władza nigdy nie powinni mieszać się do wyroków.

Wszystkie rewolucje popełniły prawie te same błędy. Rewolucja leninowska przewróciła władzę i przejęła władzę. I kiepsko rządziła. Rewolucja moja też popełniła błąd. Oddała władzę biurokratom i politykom. A trzeba było zrobić inaczej i powiedzieć: – Dobrze, oddajemy władzę, ale co roku Komisja Krajowa „Solidarności" spotyka się na dwa dni w Gdańsku, wracamy do Stoczni i pytamy: „Czy o to nam chodziło, czy tak to miało wyglądać?".

To „Solidarność" wywalczyła wolność. Trzeba było zostawić Komisję Krajową na dwa dni działania w roku, żeby oceniała rządzących i podsumowywała każdy rok władzy.

Reklama
Reklama

Czy to polityk, który wygra wybory prezydenckie, powinien rozpocząć debatę na temat zmiany ustawy zasadniczej?

Tak. Jeśli Bronisław Komorowski zostanie wybrany na drugą kadencję, to powinien tym bardziej taką debatę rozpocząć, bo to będzie jego ostatnia kadencja i wiadomo, że nie będzie działał w swoim interesie, ale dla dobra ogółu.

Tyle że do zmiany konstytucji niezbędna jest większość w Sejmie.

Przy dobrym tłumaczeniu i mądrej dyskusji można przekonać opozycję i wszystkie partie parlamentarne do zmiany konstytucji. Od czegoś trzeba zacząć. Rozpocznijmy debatę.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama