Protest służb mundurowych trwa od 2013 roku. Odmrożenia wynagrodzeń domagają się m.in. strażacy i policjanci. Ich propozycje kosztowałyby budżet ok. 1,3 mld zł. A MSW takich pieniędzy nie ma. Związkowcy zapowiadają zaostrzenie protestu.
We wtorek przed Kancelarią Premiera powstało miasteczko namiotowe strażaków. – Będziemy tu do soboty – zapowiada Bartosz Mickiewicz, członek Prezydium Krajowej Sekcji Pożarnictwa NSZZ „Solidarność". – Od ośmiu lat mamy zamrożone pensje i przez taki protest chcemy pokazać ludziom, na czym polega nasza praca i jak jest wynagradzana – tłumaczy.
Protest mundurowych odbył się we wtorek także w Olsztynie. Kilkaset osób manifestowało przed tamtejszym urzędem wojewódzkim.
– Wszystkie organizacje związkowe służb mundurowych krytycznie oceniają proponowaną przez rząd podwyżkę – tłumaczy Sławomir Koniuszy, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów.
Podkreśla, że to, co proponuje rząd, nie jest w stanie choćby w połowie pokryć tego, co przez sześć lat strawiła inflacja, nawet jeśli weźmie się pod uwagę trzystuzłotową podwyżkę z roku 2012. – Premier Donald Tusk obiecywał, że gdy tylko skończy się kryzys, dostaniemy rekompensatę na zakończenie obecnej kadencji parlamentu, czyli jeszcze w tym roku – mówi Koniuszy. – Kryzys się skończył, a podwyżek nie ma.