Reklama

„PiS grając zbożem może zachwiać jednością UE przeciw Rosji”

„Polski rząd wprowadzając zakaz importu produktów rolno – spożywczych z Ukrainy złamał prawo obowiązujące w Unii Europejskiej” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

Publikacja: 17.04.2023 16:21

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Artur Reszko

Komisja Europejska o zakazie importu z Ukrainy zapowiedzianym przez Polskę w sobotę, a kilka godzin później skopiowanym przez Węgry, dowiedziała się z mediów. Od tego czasu jest w kontakcie z przedstawicielami Polski na różnych szczeblach, a przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozmawiała na ten temat z premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem.

Rząd łamie prawo UE

Wolny handel z Ukrainą to efekt dwóch decyzji. Pierwsza to obowiązująca od 2017 roku umowa DCFTA – bardzo nowoczesna umowa handlowa przewidująca stopniowe znoszenie ceł i innych barier handlowych, której celem było zbliżanie Ukrainy do unijnych standardów gospodarczych i administracyjnych. Druga decyzja to rozporządzenie z 4 czerwca 2022 roku, będące reakcją na agresję Rosji. W tym akcie prawnym na rok znosi się wszystkie środki ochrony handlowej. KE już zaproponowała przedłużenie tego rozporządzenia o kolejny rok. Polska swoją decyzją o zakazie importu produktów rolnych i żywności łamie oba te akty prawne, bo część produktów z polskiej listy jest zliberalizowana w ramach DCFTA, a część – w ramach antywojennego rozporządzenia. W żadnej z tych spraw Polska nie może działać samodzielnie.

Handel międzynarodowy jest wyłączną kompetencją UE, co oznacza, że państwa członkowskie nie mogą podejmować samodzielnych decyzji dotyczących negocjacji handlowych czy barier handlowych. Z jednego prostego powodu: istnienie rynku wewnętrznego UE. Produkt, który wjedzie do któregokolwiek państwa UE, może swobodnie cyrkulować na terenie 27 państw UE: kontrola dokonywana jest tylko na granicy zewnętrznej UE. Decyzja Warszawy o zakazie wwozu produktów ukraińskich nie tylko przeznaczonych na polski rynek, ale też tranzytu będzie miała automatycznie konsekwencje dla innych państw UE oraz państw trzecich. To tak, jakby Holandia, korzystając z faktu, że ma największy port cargo w UE (Rotterdam), zdecydowała o niewpuszczaniu produktów z określonych krajów. To dlatego w imieniu 27 państw UE politykę handlową prowadzi Komisja Europejska.

Rolnicy (nie) będą zadowoleni?

Eksperci nie mają złudzeń, że pospiesznie wprowadzony w sobotę zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy nie tylko nie rozwiąże problemów polskich rolników, nie przyniesie ulgi konsumentom, ale też stworzy pole do nowych konfliktów – z Unią Europejską i Ukrainą.

Reklama
Reklama

– Uważam, że protesty rolników były w dużej mierze podyktowane tym, że nie sprzedali oni swojego zboża w odpowiednim momencie. Oczywiście, ceny mogły być czasem niższe z powodu zboża z Ukrainy, ale nie jest to skala, w jakiej było to przedstawiane – mówi „Rzeczpospolitej” Jakub Olipra, starszy ekonomista Credit Agricole. – Teraz byłbym ostrożny z twierdzeniem, że dzięki blokadzie ceny wystrzelą w górę. One zależą od tego, co dzieje się na światowym rynku, spadały nawet w Rosji – dodaje.

Nie wiadomo, w jakim stopniu blokada zadowoli zatem polskich rolników. Wiadomo jednak, jakie emocje zapanowały w biznesie po obu stronach polsko-ukraińskiej granicy: szok, niedowierzanie, oburzenie. – Rozporządzenie o zakazie wwozu do Polski produktów z Ukrainy jest dla naszych ukraińskich partnerów ogromnym zaskoczeniem. Ukraińcy raczej oczekiwali zapowiadanego wcześniej spotkania ministrów rolnictwa obydwu krajów i partnerskich, merytorycznych uzgodnień w sprawie listy produktów, które mogą być przedmiotem ograniczeń w wymianie handlowej – opowiada nam Jacek Piechota, szef Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Ile może stracić Ukraina

Dla Ukrainy będzie to nie tylko szok, ale i mocny cios. Jak – na bazie danych Eurostatu – wylicza Ośrodek Studiów Wschodnich, wojna spowodowała dwukrotną zwyżkę importu ukraińskiej żywności do UE. Zwłaszcza dotyczy to zbóż, których sprzedaż wzrosła z 7,8 mln ton w 2021 r. do blisko 16 mln ton rok później. Eksport produkcji rolno-spożywczej miał kluczowe znaczenie dla Ukrainy przed rosyjską agresją, ale potem jego rola jeszcze się zwiększyła. W 2021 r. jego wartość wyniosła 27,7 mld dol., a w 2022 r. – 23,4 mld dol., lecz wówczas stanowiła już 53 proc. całości sprzedanych towarów.

– To gaszenie pożaru za pomocą benzyny – kwituje gorzko w rozmowie z „Rz” prof. Andrzej Kowalski, ekonomista i były szef Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. – Najpierw walczymy o otworzenie granic UE, a później bez uprzedzenia je zamykamy. Trzeba było uzgodnić warunki, gdy negocjowaliśmy tę liberalizację, a nie ogłaszać z butą, że będziemy hubem Ukrainy na świat – wytyka. Co gorsza, otworzyliśmy granice dla wszystkich towarów, co skutkowało czasem napływem produktów fatalnej jakości – teraz zamykamy je dla wszystkich towarów, w tym produktów spełniających unijne wymogi jakościowe.

Słowacja także zawiesza import

Słowacja dołączy do Polski i Węgier i tymczasowo zawiesi import zboża i niektórych innych produktów z Ukrainy - poinformował rzecznik słowackiego rządu.

Przed trzema dniami, w efekcie niezadowalających wyników badania 1 500 ton pszenicy z Ukrainy, zajętej przez słowacką służbę weterynaryjną (SVPS) w jednym z młynów, Ministerstwo Rolnictwa Słowacji zakazało przetwarzania na Słowacji ukraińskiego zboża i wpuszczania go na tamtejszy rynek.

Reklama
Reklama

Decyzja Ministerstwa Rolnictwa Słowacji oznaczała, że zboże z Ukrainy już zmagazynowane na Słowacji, a także wyprodukowana z niego mąka, nie mogą trafiać do obrotu w tym kraju, ani ulegać dalszemu przetwarzaniu na Słowacji.

Kreml grozi

Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow podczas konferencji prasowej był pytany o perspektywy przedłużenia przez Rosję umowy, zawartej 22 lipca 2022 roku między Turcją, ONZ, Rosją a Ukrainą, na mocy której otwarty został morski szlak transportu zboża z Ukrainy przez Morze Czarne.

- Perspektywy nie są różowe, niestety, sytuacja jeśli chodzi o realizację drugiej części porozumienia, nie poprawia się - odpowiedział Pieskow.

Gdyby Rosja wypowiedziała tzw. porozumienie zbożowe, wówczas - na chwilę obecną - zboże z Ukrainy mogłoby być transportowane na Zachód jedynie przez Rumunię.

Embargo na ukraińską żywność kończy „polskie pięć minut” - okres, w którym dzięki pozycji geopolitycznej po wybuchu wojny na Ukrainie, nasz kraj mógł stać się jednym z głównych rozgrywających w Brukseli. - Dla PiS ważniejsze okazało się ratowanie sondaży - pisze Jędrzej Bielecki w tekście "Polska nie ma polityki zagranicznej".

Decyzja o wstrzymaniu importu zbóż, mięsa i innych rodzajów żywności z Ukrainy następuje w chwili, gdy jeszcze nie zamilkły echa prawdziwej salwy deklaracji o mocarstwowych ambicjach naszego kraju na arenie międzynarodowej. W weekendowym wydaniu „Chicago Tribune” Mateusz Morawiecki mówił o „kompromitacji moralnej Europy” po tym, jak jego zdaniem przez lata „przymykano oczy na dowody odradzania się rosyjskiego imperializmu”.

Komisja Europejska o zakazie importu z Ukrainy zapowiedzianym przez Polskę w sobotę, a kilka godzin później skopiowanym przez Węgry, dowiedziała się z mediów. Od tego czasu jest w kontakcie z przedstawicielami Polski na różnych szczeblach, a przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozmawiała na ten temat z premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem.

Rząd łamie prawo UE

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Kraj
Bizancjum w stołecznym ratuszu. Rafał Trzaskowski zatrudnił trzecią dyrektorkę-koordynatorkę
Reklama
Reklama