Czy prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski próbował wykorzystywać zabójstwa na warszawskim Nowym Świecie do podgrzania społecznych emocji, szkodząc Ukraińcom uciekającym przed wojną?
Wzniecenie najniższych instynktów społecznych: szowinizmu i ksenofobii, w sytuacji, gdy w Polsce przebywa parę milionów Ukraińców, jest szalenie nieodpowiedzialne. Prawnik, który kieruje się zasadami etyki zawodowej, powinien zachowywać najdalej idącą ostrożność, jeżeli chodzi o dokonywanie ocen związanych z toczącymi się postępowaniami – w szczególności, gdy nie mamy nawet wstępnych ustaleń w śledztwie. Krzywdzące oceny bardzo łatwo zinterpretować i przypisać migrantom, co może obudzić „demony”, których nikt poważny nie chce w debacie publicznej.
Czytaj więcej
Warszawska policja prowadzi postępowanie w sprawie zabójstwa, do którego doszło 8 maja na ul. Nowy Świat w Warszawie. Stołeczni funkcjonariusze proszą o kontakt wszystkich, którzy mogą posiadać informacje na temat mężczyzny, którego wizerunek opublikowano na stronie KSP.
Po tym, jak minister sprawiedliwości zaprzeczył, by sprawcami morderstwa byli obcokrajowcy, prezes Kwaśniewski wycofał się z oskarżeń, a mimo to pisał: „Pogłoski o narodowości sprawcy i naciskach splatają się z informacjami o pladze gwałtów w Warszawie z »obcojęzycznymi« sprawcami” oraz „Każde migracje są zagrożeniem”. Komu służy podsycanie nastrojów antymigracyjnych w Polsce?
Widzę prostą motywację, bo wiem, jaki jest sposób myślenia mecenasa Kwaśniewskiego o debacie publicznej. Prezes Ordo Iuris świadomie wznieca radykalne emocje społeczne i polaryzuje społeczeństwo po to, żeby budować na tym pozycję medialną, polityczną, a przede wszystkim agresywny fundraising, który stał się bazą Ordo Iuris. Były dwie wizje Ordo Iuris. Na samym początku prezesem instytutu był prof. Aleksander Stępkowski, który chciał zbudować konserwatywny think tank, który merytoryczną wiedzą i wsparciem prawnym miał oddziaływać na debatę publiczną i praktykę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Drugą wizją, którą forsował Jerzy Kwaśniewski, było funkcjonowanie za pomocą działań medialnych, które miały na celu podgrzewanie atmosfery. Daleko idąca mobilizacja, która nie jest poparta rozumem, ale emocjami, sprzyja fundraisingowi. Współpracując z Ordo Iuris, miałem wrażenie, że znaczna część jego sympatyków i darczyńców doceniała merytoryczny aspekt zaangażowania, ale podgrzewanie emocji jest oczywiście łatwiejsze, tylko trzeba się zastanowić nad konsekwencjami. To środowisko z czasem bardzo się zmieniło. Ludzi, którzy w 2015 r. współtworzyli ten think tank, zostało niewielu. Jedyną osobą, która jest tam stale obecna, jest mecenas Kwaśniewski. Jego wizja zwyciężyła, także z powodu jednostronnych i niekonsultowanych decyzji. Było wiele wypowiedzi, które budziły emocje, np. poparcie dla niefortunnego projektu ustawy, który zakładał, że jednostkowy akt przemocy miał nie powodować kompleksowej reakcji ze strony aparatu państwa, czy wypowiedzi przeciwko zwalczaniu nienawiści w szkole, bo to rola rodziców. Nie da się tworzyć szerszej organizacji, gdy osoba pełniąca funkcję prezesa wychodzi – bez konsultacji – z kolejnymi tego typu inicjatywami i pomysłami.