Robert P., autor elektryzującej informacji o rzekomej korzyści majątkowej za działki na Saskiej Kępie zapadł się pod ziemię. Nie odpowiada na e-maile, a jego blog na salonie24 jest już pusty. Z profilu na Facebooku wynika, że nie mieszka już w Jeleniej Górze, ale w Australii. „O braku wiarygodności pana Roberta P. świadczy fakt, że został on skazany wyrokiem z dnia 28 czerwca 2016 roku na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata za zniesławienie” - napisała w oświadczeniu Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, której przypisał wzięcie łapówki P. P. został skazany za zniesławienie Michała Sołowowa, który do czerwca 2015 r. miał udziały w Echo Investment, której spółka w kontrowersyjnych okolicznościach przejęła ów grunt na Saskiej Kępie.
Robert P. na portalach przedstawia siebie jako były pracownik Echo Investment. Wojciech Gepner, rzecznik Echo Investment nie odpowiedział na pytanie „Rzeczpospolitej” czy to prawda. Z archiwum jego wpisów na portalu wynika, że ma bogatą wiedzę na temat działania spółek deweloperskich. Idea, zdaniem P. sprowadza się do tego, że kupują nieużytki a potem dzięki „przychylności” miejscowych urzędników przekształcają w działki budowlane i budują galerie. To tam, Jan Śpiewak, warszawski działacz walczący z dziką reprywatyzacją w stolicy przeczytał o rzekomej łapówce za nieuchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego w Warszawie. Miała być wręczona w 2008 r. - Skontaktowałem się z nim bo nie wiedziałem czy to osoba prawdziwa. Zaczęliśmy wymieniać wpisy na Facebooku. Zdecydowałem że zgłoszę sprawę do CBA. To było w lipcu ubiegłego roku. Od tego czasu nic się nie działo - opowiada nam Śpiewak. Działacz podkreśla, że w zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nie napisał o 2,5 mln zł łapówki, ale załączył druk z bloga Roberta P.
Jednak we wpisie na blogu z listopada 2015 r. o projekcie „S” pada wiele liczb i kwot, ale nie ma słowa o łapówce z 2008 r. w kwocie 2,5 mln zł. Czy zdanie zostało usunięte? Nie wiadomo. Robert R. milczy.
Sprawa, która z zawiadomienia wygląda bardzo poważnie, jak się okazuje, nie została dotychczas w żaden sposób uprawdopodobniona, ani zweryfikowana.
- Nie przesłuchiwaliśmy poza zawiadamiającym, czyli panem Śpiewakiem nikogo. Musieliśmy wszcząć śledztwo, by informacje z zawiadomienia zweryfikować. Nie informowaliśmy publicznie o tym pod jakim kątem zostało ono wszczęte - przyznaje prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która w styczniu wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego przyjęcia korzyści majątkowej przez stołecznych urzędników, dotyczącego planu zagospodarowania działek na Saskiej Kępie w Warszawie. - W sprawie a nie przeciwko - podkreśla prokurator.