Nie odpuszczać młodym stalkerom

Ośmieszanie w sieci, nękanie, a nawet wkładanie do plecaka odchodów. Nastoletni dręczyciele bywają bezwzględni.

Aktualizacja: 25.08.2017 12:40 Publikacja: 23.08.2017 20:00

Stalkerzy nielubianym kolegom dokuczają m.in. przez internet i telefony

Stalkerzy nielubianym kolegom dokuczają m.in. przez internet i telefony

Foto: shutterstock

Powrót do szkoły nie wszystkim dzieciom dobrze się kojarzy, i to nie ze względu na koniec wakacji. Powód jest inny: nękanie i uprzykrzanie życia, których sprawcami – czasem bezwzględnymi – są rówieśnicy.

– Z mojego doświadczenia wynika, że problem stalkingu wśród uczniów się nasila i często przybiera drastyczne formy. Szkoły go bagatelizują, a rodzice bywają bezradni – mówi „Rzeczpospolitej" adwokat Barbara Szopa, specjalizująca się w pomocy ofiarom takich przestępstw.

W powszechnej świadomości stalking ma dorosłą twarz – kojarzy się np. z byłymi partnerami, którzy nie godząc się z rozstaniem, nachodzą swoje wybranki, śledzą, nękają telefonami czy esemesami.

W 2016 r. – jak wynika z policyjnych danych – doszło do ponad 3,2 tys. (ok. 300 więcej niż rok wcześniej) przestępstw stalkingu z art. 190a kodeksu karnego. Ich część – jaka, nie wiadomo, bo statystyki tego nie wyodrębniają – to przypadki, gdzie ofiarami są dzieci i nastolatki.

Katalog zachowań, po jakie sięgają szkolni stalkerzy, nie ustępuje tym, jakie stosują dorośli. Nielubianym kolegom dokuczają poprzez internet i wprost. Przerabiają zdjęcia dziecka, dodają wulgarne opisy i udostępniają je na portalach społecznościowych. Potajemnie nagrane filmiki po modyfikacji wrzucają do sieci. Namawiają innych, by zerwali kontakty z ofiarą, przestali zapraszać na urodziny, blokowali ją na Facebooku.

– Są także bezpośrednie złośliwości, takie jak chowanie piórników, butów, podkładanie do plecaka zepsutych owoców, a nawet zwierzęcych odchodów – mówi mec. Szopa.

„Klasyka" to popychanie, rozsiewanie plotek, obelgi pod adresem dziecka.

Co trzeci dorosły stalker wykorzystuje dane lub wizerunek ofiar w sieci. Nastolatki biegłe w nowych technologiach robią to częściej.

– Potrafią być bezwzględni, a ich ataki w sieci są coraz ostrzejsze – uważa prof. Mariusz Jędrzejko, socjolog i pedagog. – Dzieci nie uświadamiają sobie konsekwencji, tego, że mogły komuś wyrządzić krzywdę, zamieszczając wpis czy zrobione z ukrycia zdjęcie – dodaje Jędrzejko.

Młodzi szukają pomocy, dzwoniąc na telefon zaufania. – Najczęściej dowiadujemy się o wulgarnych komentarzach pod publikowanymi zdjęciami i treściami, np. na portalach społecznościowych, ale również o tworzeniu grup zamkniętych, do których dane dziecko nie ma dostępu, a w którym jest obrażane czy wyśmiewane – wskazuje Lucyna Kicińska, koordynatorka Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. – Zdarza się, że nastolatki kontaktują się z nami, ponieważ są szantażowani, że ośmieszające je zdjęcie lub treści zostaną opublikowane albo że już do tego doszło. Najczęściej proszą o pomoc w usunięciu tego typu treści, najlepiej bez konieczności powiadamiania o sprawie rodziców – zaznacza Kicińska.

Nauczyciele bagatelizują takie zachowania, kwitując je uwagami: „kto się czubi, ten się lubi". – Tymczasem uporczywe nękanie jest karalne, a rodzice mają prawo zgłaszać je na policję – mówi mec. Szopa i zachęca, by ich nie lekceważyć.

Dręczenie może doprowadzić do tragedii. Takiej jak ta 2015 r., kiedy dotkliwie nękany 14-letni gimnazjalista Dominik Sz. spod Mławy popełnił samobójstwo. Chłopiec miał dobry kontakt z koleżankami z klasy, ale koledzy miesiącami uprzykrzali mu życie. Przed śmiercią chłopiec napisał list pożegnalny, dzieląc znajomych na grupy: „koledzy, przyjaciele, wrogowie". Z nazwiska wskazał dręczycieli.

Prokuratura ustaliła, że 14-latka poniżała też jedna z nauczycielek. – W kwietniu została oskarżona o psychiczne znęcanie się nad chłopcem, co polegało na naruszaniu jego nietykalności, szydzeniu i upokarzaniu w obecności innych uczniów – mówi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Wobec sześciu szkolnych dręczycieli kolegów śledczy skierowali wnioski do sądu rodzinnego o podjęcie działań. Teraz badają, kto już po śmierci chłopca w sieci zamieścił hejty. Na utworzonej stronie na Facebooku pisał m.in. „dobrze, że zdechł".

Powrót do szkoły nie wszystkim dzieciom dobrze się kojarzy, i to nie ze względu na koniec wakacji. Powód jest inny: nękanie i uprzykrzanie życia, których sprawcami – czasem bezwzględnymi – są rówieśnicy.

– Z mojego doświadczenia wynika, że problem stalkingu wśród uczniów się nasila i często przybiera drastyczne formy. Szkoły go bagatelizują, a rodzice bywają bezradni – mówi „Rzeczpospolitej" adwokat Barbara Szopa, specjalizująca się w pomocy ofiarom takich przestępstw.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?