"Gazeta Wyborcza" komentując propozycje partii Jarosława Kaczyńskiego nie wychodzi poza schemat: pisze, że takich zasad nie było w żadnym kraju od ponad 200 lat. Po czym z zabójczą logiką dodaje, że podobnie było w konstytucji kwietniowej z 1935 roku...
Ciekawszy jest jednak katalog idei, które "Gazecie" się nie podobają - można je odczytywać jako spis spraw, które pismo Adama Michnika zwalcza, których się obawia. Wymieńmy niektóre:
- prawo prezydenta do rozpisywania referendum ("GW" pewnie referendów w ogóle nie lubi, bo to za dużo bezpośredniej demokracji, do której Polacy jeszcze nie dorośli - że zacytuję klasyka)
- prawo prezydenta do odwoływania nierzetelnych sędziów za zgodą Rady Sądownictwa (czyżby "GW" miała jakieś powody, aby lubić nierzetelnych sędziów?)
- słowo Naród (od zawsze wywołuje wyjątkową alergię "GW")